Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ból. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ból. Pokaż wszystkie posty

Przemyślenia uległej - Poczucie własnej wartości - dyskomfort bycia uległą o większych rozmiarach[Cz.1]

Napisałam wcześniej 6 częściowy przewodnik na temat Niemonogamii a teraz najwyższy czas na kolejny, duży i ważny temat - poczucie własnej wartości. Kolejny punkt, w sprawie którego również otrzymuje całkiem sporo korespondencji. Jest to korespondencja głównie od kobiet ale nie tylko bo mężczyźni też piszą. Zawiera różne zwierzenia, historie życia, problemy, pytania o rady. Postanowiłam w końcu usiąść do tego tematu, co też obecnie czynię. 
 
Kanony piękna. Co to znaczy tak na prawdę piękno? Zewsząd :czy to w prasie czy w internecie atakują nas obrazy smukłych, szczupłych kobiet z dopiskiem - piękna. Bo kobietę szczupłą zazwyczaj określa się jako tę piękną szczupłą czyli wyjątkową. Wszystkie te porady - co zrobić by schudnąć i być szczupłą, co jeść, czego nie jeść, jakie wykonywać ćwiczenia lub jaki sport uprawiać to wszystko wskazuje jednocześnie że tylko małe jest piękne. Kobiety, które mają niską samoocenę bo są puszyste lub wogóle grubsze czują się w tym temacie źle - czując że jeszcze nic nie zaczęły a już są na straconej pozycji. 

Wszystkie osoby publicznie -przekornie czy to pod postami w internecie czy w życiu codziennym- twierdzą, że nie liczy się piękno fizyczne tylko wnętrze. Że to, kto jak wygląda nie ma znaczenia i się nie liczy się i, że tylko osoby puste tak uważają. Ale jak to w życiu bywa - w realu wszystko wygląda inaczej.

Każdy patrzy na to kto jak wygląda i czy jest dla nas atrakcyjny - tak po prostu jest. Patrząc na kogoś jak kto wygląda od razu decydujemy czy chcemy z tym kimś bawić się w sex i inne niegrzeczne rzeczy czy sobie odpuścić. Tak jesteśmy zbudowani w tym nasza psychika. Na pierwszy rzut oka wybierzesz więc mężczyzno szczupłą kobietę bo Twoje krocze uzna ja za bardziej atrakcyjną aniżeli kobietę ważącą 90 kg. Nie bądźmy hipokrytami i nie twierdźmy, że jest inaczej.

Waga i poczucie własnej wartości mają bardzo dużo wspólnego z seksualnością. Seksualność uległej o większych rozmiarach i odkrycie jej ciała przed Dominującym jest często bardzo dużym i kluczowym problemem w takiej relacji. Problemem jest dla uległej bo Dominujący nie widzi w tym problemu. Dominant zazwyczaj wychodzi z założenia, że skoro ona jest z nim w relacji D/s to On już dokonał wyboru a więc wie jak ona wygląda I że to, co On widzi to się jemu podoba i to w pełni akceptuje. Uważa więc, że temat jest na tyle nieistotny że nie ma sensu się nad nim jakoś katastroficznie rozwodzić. 

Nie wiem natomiast czy jakikolwiek Dominujący zdaje sobie sprawę jak duży jest to problem dla osoby uległej żyć z takim ciężarem co do wagi w relacji. Moim osobistym zdaniem nie zdaje sobie sprawy. Jest to problem nie tylko psychiczny ale i fizyczny. Uległa jako kobieta odczuwa ogromne zawstydzenie a końcowo ból, wahania nastrojów, smutek natomiast przy otwartych związkach- zazdrość, zawiść, złość, ból, upokorzenie, wstyd, żal, poczucie opuszczenia, zniewagę i wiele innych. Generalnie same złe. 

Bo co może czuć kobieta o niskiej samoocenie gdy Pan rozkazuje jej by rozłożyła przed nim swe nogi i zaczęła się przed nim bawić cipką? Każde z nich widzi i czuje co innego. 

Dominujący nie zwraca uwagi na jej wygląd tylko czy ona jest mu posłuszna i wykonuje jego rozkaz, czy się go słucha, jaką ma mimikę twarzy, czy rozkaz wykonuje chętnie czy nie a na koniec czy osiąga orgazm (gdy on jej na to pozwoli oczywiście).

Uległa zaś odczuwa zupełnie inną gamę odczuć. Przede wszystkim wstyd. Ale to nie jest erotyczny wstyd. To jest wstyd cielesny, że gdy ona przed nim siada, rozkłada nogi to on widzi jej opadający brzuch. Ten opasły brzuch zasłania cipkę więc ona wkłada sobie palce lub bawi się nią ale nic nie widzi spod tych fałd. Jest przez to zestresowana i jest jej przez przykro. Stąd jej mimika twarzy może być różna i zmieniać się w czasie. Gdy się wyciszy i skupi na swojej przyjemności to na chwilę zapomni o tym odrażającym dla niej doświadczeniu ale tak będzie tylko gdy Pan cierpliwie zaczeka a nie będzie w trakcie dla niej oschły. Bo gdy będzie oschły to ona osiagnie orgazm dla niego ale w sobie się jeszcze bardziej skurczy i zamknie. Gdy Pan jest świadomy jej poczucia braku własnej wartości co do wyglądu a w tym seksualności nigdy nie powinien być wtedy dla niej twardy tylko ją wspierać i komplementować w trakcie. Więc gdy już ona osiągnie ten orgazm jest nie tylko szczęśliwa z tego powodu ale z ulgą chce tylko zsunąć nogi, wstać i by On nie patrzył już więcej na jej ciało... bo przecież nie ma na co. To trochę jak takie twarde lądowanie po chwili ekstazy. Bo ona nie do końca widzi że jemu nie przeszkadza jej brzuch, on go nawet nie widzi albp gdy on mówi jej że jest piękna ona nie wierzy i uważa że to są tylko głupie słowa. Od Dominującego zależy jak poprowadzi relacje i wspieranie swej uległej w pozbywaniu się bólu tego typu. Obecnie Dominujący są rozbestwieni. Mam na myśli tych młodych stażem. Wszystko ma być szybko i na już. Starsi stażem wiedzą I rozumieją ten problem oraz jak sobie z nim radzić. Napisałam wcześniej post o rozwoju uległej w relacji D/s ale ....ten rozwój obejmuje też Dominujących. Dominujący, który nie przyjmuje krytyki, który nie rozumie potrzeb i problemów swej uległej nie powinien być nigdy Dominującym. Relacja D/s to nie tylko zabawa i dziki seks ale także rozwój osobisty, emocjonalny, cielesny, psychologiczny. Poprzez pracę nad budowaniem samooceny uległej zbliżacie się do siebie i zaczynacie tworzyć wasz wspólny świat. Bliskość i intymność.

Czy Dominujący widzi w uległej te wszystkie uczucia i wie o jej uczuciach i zmaganiach w trakcie zabawy? Gdy ona jest na czworaka i na smyczy czy Dominujący wie co ona wtedy czuje? Bywa różnie. Może na początku wie ale czy potem też na to zwraca uwagę? Czy ją komplementuje i wspiera? Czy uważa że to jest bezsensowne i bagatelizuje temat ?

Bagatelizowanie braku własnej wartości w tym seksualności u uległej w relacji D/s może się skończyć tylko źle. I dla uległej i dla relacji. Im szybciej zrozumie to Dominujący tym lepiej dla wszystkich. Przypominam, że zadaniem Dominującego jest opieka i dbanie o uległą także w tym zakresie tj jej dobrego samopoczucia i samooceny. Jeśli Dominujacy wszedł w relację z uległą wiedząc że jest to dla niej dużym problemem to powinien nad tym stale pracować i starać się jej pomagać.

Relacja TPE charakteryzuje się ogromnym pokładem intymności. Nagość w niej jest czymś oczywistym i naturalnym. Wszystko pięknie gdy kobieta się nie wstydzi swego puszystego ciała ale co gdy się wstydzi i odczuwa z tego powodu ból?

Nadwaga jest problemem w każdym związku, zwłaszcza jeśli kobieta czuje się niekomfortowo sama z sobą. To taki paranoiczny lęk co do tego, co pomyśli o uległej jej Mistrz, kiedy w końcu ona zdejmie całe ubranie w jego obecności. 

Trzeba sobie też zadać podstawowe pytanie czy Twój Dominujący powiedział, że z zasady on lubi większe kobiety, czy też nalega, że będziesz będziesz przy nim tracić na wadze i wtedy wszystko będzie - jego zdaniem dobrze. Bo gdy tak mówi w tej drugiej części oznacza jedno - Ty, Twoje wnętrze, seksualność tak ale ciało wygląd nie. Nie wolno zamykać oczu czy żyć mrzonkami, tak się po prostu nie da.

Jak więc uległa może sobie radzić z tym dyskomfortem? Powinna nauczyć się pozwalać, aby jej oddanie Mistrzowi rządziło jej uczuciami. Waszym głównym zamiarem w służbie jest zadowolenie Mistrza i jeśli on kocha sposób, w jaki wyglądacie nago, to nie powinnyście pozwalać, żeby wam to przeszkadzało. Jest to bardzo trudne i niektórym może zająć to nawet lata. Stąd odezwa do Dominujących aby pomogli uległym z takim problemem poprzez rozmowę, kpmplementy i morze czułości. Jeśli będziecie mówili uległej że jej wygląd nie ma dla Was znaczenia to znaczy że nie ważne jaka jest jej waga-czy mała czy duża - to sobie ostro strzelicie w kolano.
Bo ona pomyśli że jest nikim ważnym i można ją bardzo łatwo zastąpić. A skoro ją łatwo zastąpić to odczuwa smutek i rozgoryczenie. I tak w kółko.

Uległe zaś powinny zaufać swojemu Domowi. Dominujący powinien wiedzieć, jak przeprowadzić uległą przez jej lęki i problemy z wagą. Jeśli uważa że jej ciało jest piękne; niech jej to pokaże jak jest piękne. Ale nie raz nie dwa tylko więcej razy bo to długi proces i Dominujący powinien być tego w pełni świadomy.

Z pamiętnika uległej - Mój ból emocjonalny poprzez utratę wyjątkowości

Nie w każdej mojej relacji D/s odczuwałam ból emocjonalny tego typu. 

Po raz pierwszy poczułam ten ból z R. Byłam bardzo młoda gdy się poznaliśmy. Był moim pierwszym mężczyzną, kimś bardzo wyjątkowym, moim przyjacielem i miłością życia. Wiem, że gdyby żył, gdyby nie doszło do tej tragedii to bylibyśmy razem do dziś dnia. 

Eksplorowaliśmy razem sex i BDSM. 
Wszystko co robię teraz - z R. zaczęłam po raz pierwszy. 
Razem uprawialiśmy swing, cuckold, choć wówczas nawet nie znaliśmy tych wszystkich nazw. To były wczesne lata 90 i internet nie był powszechny ale nas to zawsze bardzo kręciło. 

Mimo, że byliśmy bardzo młodzi i nie mieliśmy jeszcze zbyt dużego doświadczenia jak podejść do kwestii bezpieczeństwa emocjonalnego to zawsze dużo na ten temat rozmawialiśmy. Rozmowy rozmowami ale życie było życiem.
Obydwoje byliśmy atrakcyjni, co przyciągało do nas różnych ludzi także tak samo atrakcyjnych jak my. A więc była chemia i często była tak duża, że czuć ją było w samym tylko spojrzeniu a co dopiero seks.

Pamiętam miałam wówczas spore obawy i byłam zazdrosna o R. Ale nie o to, gdy był w innej, gdy ją całował czy pieścił językiem jej łechtaczkę lub ssał piersi ale gdy widziałam jak między nimi tworzy się pewnego rodzaju intymna więź. Tylko ich prywatna więź, do której ja nie miałam ani prawa ani dostępu mimo, że byłam tuż obok. Wtedy ogarniała mnie bezsilność i złość bo czułam, że zwyczajny sex z inną kobietą wykracza poza zwykły swing czy cuckold a nie chciałam nigdy by tak to wyglądało. To była właśnie ta okazywana gestami lub słowami czułość, intymność, ich bliskość, to że byli zaborczo skupieni tylko na sobie nie patrząc na mnie. To, że całował ją po seksie w czoło lub patrzył jej czule w oczy czyli robił coś, co było przeznaczone zawsze tylko dla mnie. A nagle obca kobieta dostawała to od niego na tacy. To bardzo boli. Patrzeć i nie móc nic zrobić, powiedzieć, dopiero po spotkaniu, w zaciszu domowym, po sporym ochłonięciu ...rozmowy o tym co było nie tak i czego nie chciałam by powtarzał. Bywało z różnym skutkiem, bo takie spotkania zazwyczaj mimo, że planowane to zawsze mimo wszystko wyglądają trochę inaczej. I zawsze trzeba być przygotowanym na jakiś spontan pod warunkiem, że nie przekracza on ustalonych granic spotkań z innymi. Nie wiem skąd wtedy o tym wszystkim wiedzieliśmy, i on i ja byliśmy młodzi, w naszych domach nie rozmawiało się za dużo z dziećmi bo rodzice byli zajęci pracą i innymi sprawami. Wiele rzeczy czuliśmy podświadomie choć też mieliśmy wpadki, mierzyliśmy się z rywalizacją drugiej pary oraz często ich próbami obalenia naszych granic i wywalczenia sobie tego co oni chcieli i to różnymi sposobami. 
Z różnym skutkiem. To wszystko sprawiało, że w przypadku tych wpadek czułam ból emocjonalny oraz że gdzieś po drodze utraciłam samą siebie, przez niego i to co robił z innymi kobietami. Bo ze mną tak samo uprawiał sex i też był czuły więc defacto niczym specjalnym się nie wyróżniałam. Nie było nic co mogłoby być tylko nasze, oddawaliśmy całych siebie innym ludziom a potem pojawiał się taki stan podobny do kaca moralnego. Nie zawsze tak było ale dosyć często szczególnie wtedy gdy mieliśmy mało czasu dla siebie. Gdy więcej było z nami innych niż nas samych dla siebie.

Z Panem nr 1 nie mieliśmy takiej głębokiej relacji i mocnej więzi bym odczuwała te wszystkie uczucia. 
Byliśmy ze sobą krótko, byliśmy niedobrani pod kątem potrzeb seksualnych. Ja wówczas po śmierci R. też byłam w jakimś letargu i nie potrafiłam dostrzec tych oczywistości. To wszystko było za szybko i w efekcie po tancerce brzucha w prezencie - 
(post pt. Elegia o Panu nr 1) - razem zdecydowaliśmy by zakończyć naszą wspólną przygodę. 

Odczuwałam ten ból emocjonalny wyjątkowo silnie z Panem nr 2. Byliśmy sobą bardzo zauroczeni, podniecaliśmy się nawzajem, była między nami bardzo dużo chemia. 
Po raz drugi po R. czułam momentami, że tracę swą świadomość wyjątkowości. 
Czułam emocjonalny ból, który towarzyszył mi w różnych fazach naszej relacji. W pewnym momencie przestałam się czuć szczególna dla Pana nr 2. I przestałam się czuć szczęśliwa w relacji z Nim. Czułam się jak jedna z wielu i jako nikt wyjątkowy. W pewnym momencie było tak duża ilość niewolnic i innych suk, że czułam się widzem tych zabaw a nie uczestnikiem. Mimo, że brałam w nich udział, będąc oddawana innym to nie odczuwałam by Pan zwracał na mnie uwagę podczas sesji. Pan twierdził, że niczego takiego nie ma i że dalej czuje do mnie to samo co wcześniej. Ale nie potrafił mnie przekonać. 
Nie odczuwałam, że mamy jakiś swój własny intymny świat, że mamy jakieś tylko nasze zachowania seksualne, które były tylko dla nas i tylko nasze. Dodatkowo bolało mnie to, że nawet gdy znaleźliśmy takowe to wcześniej czy później oddawał je obcym, chcąc zobaczyć się w tych sytuacjach z innymi kobietami. To było dla mnie krzywdzące i ponownie nie czułam się ani ważna ani nikim wyjątkowym. Bo to co było nasze po chwili już było obce, czyli całościowo nieważne.

Z Panem nr 3 byłam już twarda. Niestety takie sytuacje z przeszłości kształtują poglądy i charakter. Byłam już bardzo doświadczona w tej materii i trochę się zamknęłam w sobie. Natomiast Pan nr 3 nigdy nie fundował mi takich emocjonalnych karuzeli może z tego powodu że był wobec mnie bardzo zaborczy, zazdrosny o mnie i rozumiał ten stan emocjonalny oraz jego pułapki. Wbrew pozorom wcale nie taki błachy stan. Nie dyskutowany może przyczynić się nie tylko do niesnasek ale do oddalenia się pary czy w dłuższej perspektywie nawet rozpadu relacji. Zawsze dbał o mnie pod tym kątem, dużo rozmawialiśmy, chciał zawsze wiedzieć jak się z daną rzeczą czuję, jakie mam potrzeby, co chciałabym na takich spotkaniach wprowadzić a czego nie chcę, jak sobie wyobrażam byśmy na tym spotkaniu się zachowywali. Nieważne czy był to cucold czy swing czy orgia. Mieliśmy ustalone zasady i się tego twardo trzymaliśmy. Nie zmienialiśmy nagle zdania podczas spotkań mimo ustalonego planu. Nie pozwalaliśmy innym przekraczać naszych granic. To pierwszy Pan w moim życiu, który to doskonale rozumiał i wyjątkowo o to zawsze zabiegał. 

Pan nr 4 był w innym etapie mojego życia. Zdecydowanie na dużo wyższym poziomie od poprzednich relacji D/s. Był dojrzałym Panem, doświadczonym i także bardzo pilnował ustalenia i nieprzekraczania granic wraz z budowaniem naszej intymności i bliskości. Szczególnie, że w taki sposób stracił swoją wówczas najlepszą uległą-słynną już z moich opowiadań Patrycję. Właśnie podczas takich spotkań gdy oddawał innym kobietom wszystko to, co należało do Jego uległej. Od gestów, po czułość, zdrobnienie imion, chęci tworzenia relacji przyjacielskich z nowymi parami mimo że ona nie chciała, podkreślania wyjątkowości innych kobiet przy braku komplementowania swojej przy tej obcej itp rzeczy. Rozumiem ją doskonale. To się musiało tak skończyć. Ona to zakończyła nie mogąc dojść z Nim do porozumienia. Bagatelizował jej słowa, mówił że to jest nic ważnego i się nie liczy i by się nie martwiła. Ale ona czuła i to i się inaczej. Z drugiej strony nie robił niczego także specjalnego by to jej okazać. Czuła się stłamszona i nikim ważnym dla Niego. 
Ja byłam Jego uległą zaraz po Patrycji. To było nowe i dla niego i dla niej . Dla mnie też - tym bardziej, że wiele razy pojawiała się w naszych zabawach a także życiu i to też w pewnym momencie zaczęło mi bardzo przeszkadzać i uwierać. Nie rozumiałam po co w tym wszystkim jestem ja skoro była jego ex i jaka jest moja rola w tej relacji. Szybko temu zaradził i ukrócił te spotkania a nawet jak się z nią spotykał to mi o tym nie mówił jak wcześniej. W trakcie zaś uważnie mnie obserwował. Był dobrym obserwatorem i zawsze - oprócz jego niewolnicy w ciąży- starał się nie dopuścić do takiej sytuacji jak było z Patrycją. Mieliśmy swój świat, swoje weekendy, tylko swój prywatny czas. Gdy szliśmy na imprezę tylko mnie adorował a nie rozglądał się za innymi kobietami do naszego łóżka.
Tak samo chodziliśmy na miasto na romantyczne kolacje a podczas urlopu oprócz dni szaleństw mieliśmy siebie bardzo blisko i bardzo intymnie. Nikomu w te dni nie pozwalał wejść między Nas. 

Z perspektywy czasu uważam, że tu gdzie jestem teraz - przy Panu nr 5 to jest ten czas, że już wiem co z czym się je aczkolwiek staż nie ma znaczenia co do tego odczucia tylko wspólne ustalenia i ich właściwa realizacja. Uwielbiam bawić się w różne konstelacje zabaw seksualnych, bo towarzyszy im adrenalina, podniecenie, zabawa, nieprzewidywalność. Ale wiem też, że oprócz tego szaleństwa nie wolno stracić siebie i obydwojga w relacji. Kobiety muszą czuć się w relacji wyjątkowe a mężczyźni powinni o tym pamiętać. My kobiety jesteśmy i żyjemy emocjami, analizujemy, mamy to we krwi, dlatego pamiętamy co biedny facet robił 3 lata temu w niedzielę po godz14 gdy przyszła do Was cycata sąsiadka z 3 piętra pożyczyć cukier. W większości nasze obawy są bezpodstawne ale czasem mają silne podstawy poprzez pewne drobne zachowania mężczyzn odbiegajacych od naszych oczekiwań- niedyskutowane urastają do rozmiarów Himalajów. Lepiej ten czas poświęcić na wspólną zabawę aniżeli przykrości dlatego trzeba rozmawiać, o trudnych rzeczach też.

Rodzaje Edgeplay

Chociaż istnieją różne praktyki w ramach podgatunku fetyszyzmu "na krawędzi", to istnieje kilka głównych praktyk, które się wyróżniają. Te formy "zabawy" zawierają podstawowe i pierwotne źródła życia, takie jak krew, tlen i zdrowie psychiczne.

Zabawa krwią

Jedną z powszechnych, znanych praktyk jest taka, która wiąże się z krwawieniem. Nie mówię o kobietach naturalnie krwawiących raz w miesiącu, raczej skupiamy się na krwi, która jest wydalana przez zadawanie bólu.

Niezależnie od tego, czy chodzi o cięcie, bicie, szarpanie, czy cięcie igłą (zwaną również zabawą w przekłuwanie), zabawy z krwi są uważane za skrajnie niebezpieczne ze względu na potencjalne ryzyko, które się z tym wiąże.

Teraz niektórzy ludzie mogą lepiej radzić sobie z bólem niż inni i być może wytrzymają kilka ran szarpanych, nawet się nie wzdrygając. Nawet jeśli tak jest, niezależnie od progu bólu, akt sam w sobie jest uważany za grę na krawędzi po prostu ze względu na ryzyko.

Przypadkową transmisję wielu chorób, takich jak HIV lub zapalenie wątroby typu C, można podzielić się z partnerem(ami). Infekcje, uszkodzenie mięśni, przecięcie tętnicy są także możliwymi skutkami tej praktyki.

Rzeczywiście, prawdopodobieństwo wystąpienia tych niefortunnych incydentów jest wysoce nieprawdopodobne, jeśli sztukę te odgrywają na prawdę doświadczeni kinksterzy, niemniej jednak samo ryzyko, jako takie istnieje i klasyfikuje tę praktykę jako grę na krawędzi.

W pełni odkażane narzędzia, używanie jednorazowych wysterylizowanych igieł do przekłuwania i unikanie kontaktu z krwią partnera za pomocą rękawic chirurgicznych, a także powszechna wiedza na temat umiejscowienia tętnic mogą znacznie pomóc w zachowaniu bezpieczeństwa i życia..

 Zabawa oddechem

Inną powszechną praktyką należącą do tej kategorii jest gra związana z oddechem.

Pozbawienie jednego z nich z pewnością otwiera drzwi do wielu niebezpiecznych scenariuszy. Niezależnie od tego, czy podduszanie jest powodowane ręcznie przez zadławienie, czy też za pomocą plastikowej torby, paska, zanurzenia w wodzie, zabawa w oddech może potencjalnie prowadzić do utraty przytomności, uszkodzenia mózgu, a nawet śmierci.

Jest to szczególnie ważne, gdy inna osoba jest odpowiedzialna za pozbawienie Cię powietrza. Dzieje się tak, ponieważ nie są świadomi Twojego osobistego progu, a Twoje umiejętności sygnalizacyjne mogą być zagrożone, gdy jesteś pozbawiony tlenu.

Zabawa ogniem

Zabawa ogniem to kolejna praktyka, która nie jest tak często omawiana jak gra z krwią lub oddechem, ale oczywiście nadal stanowi poważne ryzyko.

Nie należy tego mylić z zabawą woskiem, w której gorący wosk ze świecy wylewa się bezpośrednio na skórę.

Zabawa ogniem zawiera w sobie rzeczywisty ogień i może powodować znaczne oparzenia, osłabienie czucia (jeśli odbywa się na genitaliach), a także przypadkowe podpalenie łóżka.

Pamiętaj, co powiedziała Ci twoja matka… nie igraj z ogniem! A przynajmniej bądź bardzo ostrożny i trzymaj się z dala od wszystkiego, co jest zbyt łatwopalne.

Zabawa w gwałt

Inną interesującą praktyką w scenie gry na krawędzi jest taka, która stanowi bardziej zagrożenie psychiczne niż fizyczne. To oczywiście zabawa w gwałt.

Podczas gdy każda forma gry w opór może potencjalnie stanowić zagrożenie fizyczne, aspekt psychiczny tej gry jest znacznie ważniejszy.

Czyn ten może wywołać wyparte i traumatyczne wspomnienia, może wywołać niekontrolowany gniew, a lista jest jeszcze bardzo długa. O ile myślimy, że znamy drugą osobę, możemy nie zdawać sobie sprawy z głębokich, ciemnych zakamarków i zakamarków ukrytych głęboko w ich psychice.

Tylko jasna i uczciwa komunikacja przed i po każdej sesji może zawsze pomóc złagodzić niektóre problemy, które mogą się ewentualnie potem pojawić.

Edgeplay czyli gra na krawędzi

Edgeplay odnosi się do działań BDSM, które są uważane za bardzo ryzykowne lub na skraju tego, co można uznać za bezpieczne, rozsądne i zgodne. Definicja gry na krawędzi jest subiektywna i może różnić się w zależności od sceny i od osoby która jest jej poddawana, ale może odnosić się też do wszystkiego innego jak od zabawy z oddechem, przez grę nożem, po trzymanie na oklep, podtapianie czy zabawy ogniem. Definicja edgeplay może się również zmieniać w czasie, w zależności od "wrażliwości" danej relacji i okresu czasu.

To, co stanowi grę na krawędzi, może być bardzo osobiste. Podczas gdy krawędź początkującego może być dowolnym rodzajem bólu, bardziej doświadczony praktyk może posuwać się coraz dalej i dalej dzięki coraz bardziej niebezpiecznym czynnościom, takim jak gra krwi, gra igłami lub branding.

Edgeplay wymaga, aby partnerzy ufali sobie nawzajem i znali się bardzo, bardzo dobrze. 

Dominujący musi zawsze wiedzieć, czy jego uległa poradzi sobie z rodzajem stosowanej gry, zwłaszcza w scenach, w których usunięto bezpieczne słowa (inna forma gry na krawędzi). 

Angażowanie się w grę na krawędzi z przejściowymi partnerami w klubach lub na prywatnych imprezach może być niezwykle ryzykowne. Ważne jest, aby dominujący partner miał odpowiednie umiejętności do radzenia sobie ze sceną i podczas sceny (BDSM wymaga praktyki) i aby uległy partner mógł jasno wyjaśnić swoją sytuację. Lepiej uważać na dominujących, którzy twierdzą, że mogą wykonywać każdy rodzaj aktywności na krawędzi, oraz na uległych, którzy twierdzą, że nie mają żadnych granic. Obie postawy mogą prowadzić do trwałych urazów psychicznych i fizycznych.

Nie należy mylić z edgingiem - praktyką doprowadzania kogoś na skraj orgazmu bez osiągnięcia szczytowania, edgeplay jest zdecydowanie w ciemniejszym spektrum świata BDSM.  

Edgeplay nie należy do kategorii seksu BDSM gdzie panują " miłe' klimaty. Edgeplay jest znany jako seks RACK lub świadomy ryzyka dobrowolny tzw supeł. Innymi słowy, praktyki związane z graniem na krawędzi przesuwają granice zarówno psychologiczne, jak i fizjologiczne do punktu, w którym ich własne życie może być potencjalnie zagrożone.
Dzieje się tak gdyż zgodnie z ogólną zasadą, grę na krawędzi najlepiej jest opisać jako "popychanie" kogoś do własnych osobistych granic lub ich „przewagi”. Na przykład zmysłowe klapsy nie byłyby uważane za grę na krawędzi. Dzieje się tak, ponieważ poziom ryzyka klapsów jest stosunkowo niski lub praktycznie nie istnieje. Spankee ( czyli osoba poddana klapsom) może opuścić sesję perwersyjną z bólem pośladków i zauważalnymi siniakami, ale ogólnie rzecz biorąc, nie ma bezpośredniego zagrożenia dla jego życia lub dobrego samopoczucia psychicznego.

Scena SSC BDSM generalnie nie zbliża ludzi do ich własnej możliwej śmierci. Ale jest ogromnym ryzykiem.

W tym miejscu należy podkreślić słowo możliwe. Chociaż wiąże się to z potencjalnym ryzykiem, uczestnicy biorą udział w grze brzegowej z ukrytym pragnieniem zbliżenia się do śmierci tak blisko, jak to tylko możliwe, ale nie chcą umrzeć. To raczej potencjał niebezpieczeństwa jest dla nich szalenie podniecający i kuszący, a nie śmierć sama w sobie.

Seks i śmierć były kojarzone od wieków. Przecież znacie „la petite mort” lub „mała śmierć”, francuski eufemizm oznaczający orgazm. Ponieważ każde słowo jest antytezą drugiego, możesz się zastanawiać, dlaczego to dziwaczne połączenie jest używane do opisania błogiego doznania orgazmu.

To nie jedyne połączenie seksu i śmierci, jakie znajdujemy w różnych kulturowych aspektach historii i języka. Być może najstarsze połączenie tych dwóch przeciwstawnych idei można zaobserwować w mitologii egipskiej. Ozyrys, wszechpotężny bóg śmierci i władca podziemi, jak na ironię, jest żonaty z Izydą, boginią płodności i życia. To pozornie abstrakcyjne sprzężenie nabiera większego sensu, gdy zaczynasz myśleć o ich wzajemnych relacjach. Życie i tworzenie są oczywiście tworzone przez seks, a całe życie ostatecznie prowadzi do ostatecznej śmierci. W czasach, gdy postęp medycyny lub antykoncepcja nie były powszechne, te dwa skojarzenia były znacznie częściej i dosłownie kojarzone. Seks był zawsze uprawiany z możliwym wynikiem ciąży. Poród zawsze był znoszony z prawdopodobną szansą na śmierć. Przeciętnie rodzenie dzieci było hazardem, w którym życie i śmierć wynikały zasadniczo z seksu!

Uległa poleca klasyk literatury BDSM - Historia O. Pauline Reage

"...Pewnego dnia kochanek zabiera O na przechadzkę do dzielnicy, gdzie nigdy dotąd razem nie byli - do parku Montsouris, a może Morceau. W zakątku parku, tuż przy narożniku alejki, gdzie nie spotyka się nigdy taksówek, gdy zmęczeni spacerem przysiedli na ławce opodal trawnika, dostrzegają samochód z licznikiem, wyglądający na taksówkę.
- Wsiądź - - mówi kochanek.
O wsiada. Pora jest przedwieczorna, a rzecz dzieje się jesienią. 
Ubrana jest jak zwykle: pantofle na wysokich obcasach, kostium z plisowaną spódnicą, jedwabna bluzka, nie ma kapelusza. Ma za to długie rękawiczki zachodzące na rękawy kostiumu, a także skórzaną torebkę, w której nosi puder i róż. Taksówka rusza wolno, choć nikt nie powiedział słowa kierowcy. Kochanek natomiast opuszcza rolety w oknach i na tylnej szybie. O zdejmuje rękawiczki przekonana, że chce ją objąć i pocałować lub może oczekuje tego od niej. Słyszy jednak jego słowa: 
- Torebka ci przeszkadza, daj mi ją.
Oddaje, on zaś odstawia ją gdzieś i mówi dalej:
- Masz na sobie zbyt wiele rzeczy. Odepnij pończochy i spuść je prawie do kolan: tu masz podwiązki.
Nie jest to dla niej łatwe, gdyż taksówka jedzie zbyt szybko, poza tym boi się, żeby kierowca się nie odwrócił. W końcu udaje się jej opuścić pończochy, czuje się trochę dziwnie dotykając gołymi nogami jedwabiu spódnicy. Luźne zapinki od pończoch ślizgają się na udach. 
- Odepnij pas i zdejmij majtki.
To jest na szczęście łatwe, wystarczy tylko nieco się pochylić i zrobić niewielki ruch rękoma poniżej pleców. On odbiera od niej pas i majtki i chowa je do jej torebki, potem zaś mówi: 
- Nie powinnaś siedzieć na spódnicy, unieś ją i usiądź wprost na siedzeniu.
Siedzenia auta obite są moleskinem, który jest gładki i zimny, a przy tym klei się do ciała.
- A teraz włóż z powrotem rękawiczki - słyszy. Taksówka mknie bez przerwy, ona zaś nie ma śmiałości zapytać, dlaczego Renę nie rusza się i nic nie mówi, ani jakie może mieć to dla niego znaczenie, żeby siedziała tak bez ruchu i w milczeniu, półrozebrana i gotowa, za to w starannie wciągniętych rękawiczkach, w tym ciemnym samochodzie mknącym nie wiadomo dokąd. Nie żądał tego od niej ani nie zabronił, nie śmiała jednak również skrzyżować nóg, ani nawet złączyć kolan. Siedziała, opierając się z dwóch stron rękoma o fotel auta. 
-Jesteśmy na miejscu - mówi naraz Renę.
Taksówka zatrzymuje się oto w pięknej alei, pod drzewem - rosną tam platany - przed wejściem do niewielkiego pałacyku, za którym znajduje się pewnie dziedziniec i ogród - takie domy spotyka się na starych przedmieściach Saint-Germain. Latarnie są dość daleko, w dodatku w samochodzie panuje ciemność, a na zewnątrz pada. 
- Nie ruszaj się - mówi Renę. - Nie ruszaj się zupełnie.
Wyciąga rękę w stronę kołnierzyka jej bluzki, rozwiązuje kokardę u szyi, a potem rozpina guzik po guziku. O pochyla się odrobinę, sądzi, że Renę chce pieścić jej piersi. Bynajmniej. Renę wkłada rękę pod bluzkę tylko po to, by odszukać ramiączka jej biustonosza, które przecina nożykiem, potem zaś zdejmuje biustonosz i chowa. Teraz jej piersi pod bluzką, którą na powrót zapiął, są swobodne i obnażone, tak samo swobodne i obnażone jak jej pośladki i brzuch - jest naga od pasa do kolan.
- Posłuchaj - mówi. - Teraz już jesteś gotowa. Zostawiam cię samą. Wejdziesz teraz po tych schodkach i zadzwonisz do drzwi. Pójdziesz za osobą, która ci je otworzy i zrobisz wszystko, co rozkaże. Jeśli nie wejdziesz od razu, zostaniesz tam zaprowadzona siłą. Twoja torebka? Nie, nie, torebka nie będzie ci już potrzebna. Ja jedynie dostarczam dziewczynę. Tak, tak, ja też tam będę. 
Idź już...."

Z pamiętnika Dominy - Mój sadyzm

Niedawno zastanawiałam się skąd w mojej ślicznej główce takie okropne pomysły co do zabawiania się z moją psiarnią. Cóż, po jakimś czasie stwierdziłam że z tym moi drodzy trzeba się urodzić. Tego okrucieństwa nie można się nauczyć

 Uwielbiam się znęcać nad poddanymi i niesamowicie mnie to kręci, nie tylko ich ból ale przerażenie, krzyki, płacz i jęki. Najbardziej mnie bawi to z jaką naiwnością na początku traktują moją osobę. Bo uważają że ja wyglądam bardzo niewinnie a więc niegroźnie i nic złego nie może się stać. Piękna ciemnowłosa kobieta z oczami aniołka. Nic bardziej mylnego i nie jeden już się o tym przekonał. 


Swoją drogą niezmiernie mnie denerwują psy, które więcej grają czy mówią niż działają. Wszystko jest takie cukierkowe, zero prawdziwego klimatu. Zero szacunku do klimatu w tym jego nieznajomość. Ciągle tylko : Pani zrobię wszystko aby być tylko Twym podnóżkiem albo o Pani marzę by całować Twe stopki - Pani -Srani -nienawidzę tego dennego glindzenia i słodzenia. Wnerwia mnie to maxymalnie żeby nie powiedzieć że wkurwia. Tak jak i to że stoją przede mną niepewni jak takie przestraszone osły (nie obrażając tych mądrych zwierząt), zgięci w pół jak brzózka na wietrze, wyłamujący ręce, tępi idioci, zero polotu i zachowujący się jak ciapy. 


Gdy widzę takiego ciapeusza wtedy zazwyczaj opętuje mnie szatan. Tylko przez chwilę mam mętny wzrok ale to dlatego, że poszukuje w pamięci kar, które mogłabym wykorzystać na obecnym ancymonie.

Tak samo było z Marcinkiem. Takie duże małe dziecko więc postanowiłam wprowadzić do jego życia odrobinę życia tudzież doświadczenia aby dorobił się choć kawałka charakteru -jakiegokolwiek!Wszystko było lepsze od tego co sobą reprezentował na wzór syjamskiego kota z chorym pęcherzem. 


Mój Pan - wówczas nr 3 - z niedowierzaniem kręcił głową gdy opisywałam jaki trening chcę kociakowi zafundować. Był ze mnie bardzo zadowolony z powodu mojej inwencji choć z drugiej lekko skonfundowany faktem braku wyobrażenia sobie jak tego niby dokonam i ...gdzie. Ale dla mnie nie liczyły się nigdy żadne granice a im coś było trudniejsze do realizacji tym lepsza zabawa. 


W tej sprawie skontaktowałam się z jedną znajomą, której jakaś ciotka czy ktoś z rodziny zajmował się.... tym co chciałam przeprowadzić.


Pewnego dnia gdy miałam już wszystko załatwione i temat był obcykany zadzwoniłam do tego głupiego kocura. Piał i kociał radośnie że aż uszy więdły. Pomyślałam sobie lisio czy będzie tak samo kocio piał by całować me stópki gdy się ostro zabawimy. 

Spotkaliśmy się na wylocie Warszawy, kociak wsiadł ucieszony na ekscytujące spotkanie, Pan w ciszy prowadził. Po pół godzinie dosiadł się do nas Michał-mój drugi pies - szczerze znielubiony przez Marcina. Bawiło mnie to jak zawsze reagował na niego więc uznałam że do mojego eksperymentu nada się doskonale. W końcu w pewnym momencie gdy byliśmy już trochę dalej od Warszawy a droga była wiejska rozpoczęłam swe popisy. W końcu zatrzymaliśmy się na mój znak. Michał został z tyłu a Marcina wyprowadziłam z auta. Zawiązałam mu ręce za plecami, do obroży dopięłam łańcuch, który uwiązałam do haka auta. Chciałam by sobie trochę pobiegał i by lepiej na tym się skupił a nie na wiecznym świergoleniu czego to on mi niby nie zrobi. Sama zaś udałam się do auta. Kazałam Michałowi usiąść na środku tylnego siedzenia, rozpiąć rozporek i wyjąć penisa. Usadowiłam się na nim, podniosłam sukienkę by Pan z przodu miał dobre widoki. Zaczęliśmy się bawić : Pan ruszył a ja zaczęłam ujeżdżać jego twardego kutasa. Miałam widok na kociaka Marcina biegnącego za samochodem. Pierw jechaliśmy powoli ale powoli przyśpieszaliśmy pod tempo mojego ruchania i głośnych jęków. Widziałam przez szybę wykrzywioną twarz kocura był ewidentnie zły i nabuzowany. Karząc go więc dalej zrzuciłam z siebie bluzkę, Michał łapczywie obciagnął poły stanika by wyjąć z niego moje piersi. Ujmował je w dłonie I ściskał sutki. Wyginałam się krzycząc dziko z rozkoszy. Kocur teraz był już cały czerwony i spocony. Utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy, coraz bardziej robił się poddany i spokojny. Biegł równo i spokojnie. Wyszeptałam do Pana:

- Przyśpiesz.....


Przyśpieszył a tamten obudził się z letargu musząc przebierać szybciej swymi nóżkami. Michał pocierał mą łechtaczkę gdy się nad nim unosiłam i opadałam. Byłam bardzo mokra. Czułam jak jego palce ślizgają się wokół mnie i to mnie jeszcze bardziej nakręciło. Patrzyli na mnie oni wszyscy: Pan w lusterku, Michał i Marcin biegnący za autem. Doszłam głośno krzycząc. Michał jak zwykle całował moje piersi. Odchyliłam się wstając z klęczek. Z cipki kapała mi sperma. Byłam zmęczona i czułam się perwersyjnie oraz zboczenie wyruchana. Zatrzymaliśmy się na poboczu. Pan wyszedł z auta i odwiązał psa od haka oraz przyprowadził go do tylnych drzwi. Wtedy już ja leżałam z rozłożonymi nogami. 

- Wejdziesz do auta gdy mnie wyliżesz ze spermy Michała. W trakcie masz się mu patrzeć w oczy. Czy zrozumiałeś co do Ciebie mówię?


Wciągnął głęboko powietrze i widziałam jak się w sobie wewnętrznie zapadł.


-Oczywiście nic nie musisz. Zawsze możesz odejść i nigdy nie wracać. 


Ukląkł w ciszy przed autem i dotknął mych warg sromowych rozszerzając je. Z tyłu za jego plecami stał Pan patrząc mi głęboko w oczy. Widziałam że był maksymalnie podniecony. Żar. Palący żar. 


Marcin schylił głowę zanurzając język w mojej dziurce. Lizał i ssał jej zawartość. Podnieciłam się. Pan rzekł:

- Daj jej orgazm. Chciałbym popatrzeć. 


Od razu przyssał się do mojej pochwy i twardej łechtaczki. Lizał ją zapalczywie i mocno ssał. Myślę że też robił show przed tym drugim i przed Panem. Nieoczekiwanie dla wszystkich doszłam przeciągle jęcząc....Moje nogi słodko omdlewały tak jak jak ręce trzymające się siedzenia. 

Końcowo Michał siedział za kierowcą, ja w środku a Marcin po mojej prawej. Znowu Pan ruszył i jechaliśmy dalej. Po blisko godzinie skręciliśmy w leśną drogę która prowadziła szerokim łukiem wśród wysokich traw i paproci. Na jej końcu znajdował się domek z małym ogrodem. Zatrzymaliśmy się przed i wyszliśmy z auta.


Ja szalenie podekscytowana, Michał zaciekawiony a widać Marcin lekko przejęty. Pan miał grobową minę ala mina pokerzysty. Poza tym jak się domyślam sam był zaciekawiony jak to wszystko będzie wyglądać. 


Z domu otworzyły się drzwi i wyszła drobna kobieta. Gestem dłoni zaprosiła nas byśmy weszli przez furtke w tym do domu.


Poszliśmy więc. Uśmiechając się pod nosem podskakiwałam jak mała dziewczynka na czekające na mnie atrakcje. Michałowi kazałam zostać w aucie, które zamknęliśmy a w trójkę udaliśmy się do domu.


Marcin już był bardzo niepewny i już nie terkotał jak szalony. Był cichy i wyczekujący czyli taki pies jaki lubię.

Zeszliśmy w trójkę do piwnicy. 

Była ciemna i bez okien ale sucha i czysta. Na jej środku stał duży drewniany stół z różnymi przyrządami do zapinania ofiar.

Spojrzałam się na Marcina a on na mnie. Kazałam mu się rozebrać do naga i położyć na stole. W trakcie jeszcze zdążył ten głupi kocur wyjąkać czy pamiętam jego granice. 

Wycedziłam mu słodko do ucha że oczywiście wszystko pamiętam. Na chwilę uspokoił się. Gdy przywiązałam jego ręce w kajdany do stołu podniecił się. Uśmiechnęłam się do niego słodko a on ten głupi uśmiech lalusia odwzajemnił. Z takim samym słodkim uśmiechem do tego debila ściągnęłam z góry szynę i upięłam jego nogi tzn kostki i je rozszerzyłam.

Teraz leżał przede mną związany pies z uniesionymi nogami a jego dupa była totalnie odkryta. Z radości klasnęłam w dłonie wydając okrzyk radości a Pan tylko przewrócił oczami szeroko się uśmiechając.


-Wariatka ! 


Nic sobie nie robiłam z tego jego wariatkowania. 

-Przecież taką mnie kochasz więc...? Zawiesiłam zalotnie głos a on szarmancko ugiął się w ukłonie.

-Czyń honory Kochanie, miłej zabawy.


Pan stał obok mnie w niemym oczekiwaniu a ja dałam znać Pani Monice, że zaczynamy. 


Podeszłam do stołu obok głowy mojego głupiego naiwnego kota i mu wyszeptałam do ucha że ten dzień zapamięta do końca swego życia i że może nie od razu ale będzie mi za to wdzięczny. Kolejny raz upewnił się czy pamiętam wszystkie jego granice. Przytaknęłam mówiąc że wszystko jest w ramach jego granic no ......chyba że coś zataił.

Powiedział że nie zataił. 

Leżał głupio zrelaksowany i taki oklapnięty jak kocie ciało. Wiedziałam że zaraz będzie się darł w niebogłosy i że nikt go nie usłyszy ...co najwyżej las. Już samo to było mega podniecające. Pan znając mnie i słysząc me myśli znowu się zaśmiał. Odwrócił się plecami i włączył telewizor. Od razu Kot zobaczył siebie na ekranie. Ruszył pupą i sapnął. Po chwili podeszła do niego Monika ze swoimi zabawkami w słoikach. Były one pełne czarnych grubych i obślizgłych pijawek. 

Kocur widząc w telewizorze co go czeka zaczął swe ucieczkowe tańce z okrzykami - zaczęło się. Monika odkręciła słój i wypuściła swoje czarne dzieciaczki (jak je nacywała) na kocie ciało. Pełzały szybko wijąc się a Marcin szarpał się krzycząc dziko. Dzieciaczki rozlazły się na jego klatce piersiowej nurkując np w jego pępku i schodząc niżej. Kiwnęłam Monice a ona otworzyła drugi słój. Ferajna wybiegła na penisa i nogi. Teraz Marcin już się darł. Szarpał się a cały stół chodził razem z nim. Oblazły jego mosznę i penisa. Zaczęły się wbijać pod skórę i pić krew. Marcin szalał i się darł - to była prawdziwa psychoza a szczególnie gdy jedna dobijała się szalenie do jego penisa i wpęzła doń przez cewkę. Jej czarny tyłek wystawał wijąc się i ruszając odwłokiem w takt wrzasków Marcina. To było niesamowite patrzeć na niego i tam być. Kolejne zaczęły złazić niżej aż do tyłka i wchodzić do jego środka. Marcin krzyczał jak opętany podskakując na stole ale ja nic sobie z tego nie robiłam tylko patrzyłam zaaferowana. Teraz był czas na Michała, dałam znak by Pan po niego poszedł. Po krótkim czasie przyszedł z nim związanym tak jak ustaliliśmy. Miał wyssać pijawki z Marcina : z fiuta i dupy albo odejść I nigdy nie wracać. Zgadnijcie ! Nie zdecydował się. Użył czarnego hasła ale nie od razu dałam mu odejść. Pan na mój znak wziął w dłoń drut kolczasty ze skórzaną rękojeścią. Moje pożegnalne narzędzie tortur. 

Zaczął go bić raniąc. Musiał wytrzymać 30 uderzeń - na to zgodził się w kontrakcie co do pożegnania. Zlana czerwona i poraniona dupa czasowo odwróciła uwagę kota od jego sytuacji ale na krótko bo Monika otworzyła trzeci mniejszy słoik a czarne dzieciaczki wylazły mu na oczy, usta, nos, uszy i głowę. Zaciskał obsesyjnie usta i oczy, wył przez nos. Ale one i tak wchodziły mu do nosa i uszu, w policzki. To było prawdziwe piekło. Ten w czarnych dzieciach tamten lany do żywej rany na dupie.

Wszystko to działo się w głębi lasu gdzie nikt nie mógł żadnego usłyszeć. Czułam się wspaniale. 

Gdy Pan przestał bić byłego psa drutem podszedł do mnie i łapiąc mnie za biodra ustawił przy ścianie. 

Od razu się we mnie władował, mocno i z impetem i to był mega seks choć tylko szybki numerek. Wśród krzyków psa, płaczu drugiego i my w tym wszystkim - to było super. Oboje byliśmy na skraju już od dłuższego czasu i chcieliśmy spełnienia. 


Dla obrońców praw człowieka i innych nadwrażliwych debili - oczywiście że się do tego przygotowałam też pod kątem medycznym. Do hirudoterapii nadają się wyłącznie pijawki hodowlane w warunkach izolowanych, bez kontaktu z otoczeniem zewnętrznym oraz żywione w sposób kontrolowany. Pijawki lekarskie objęte są w przyrodzie ścisłą ochroną gatunkową, dlatego na ich hodowlę, sprzedaż i zakup potrzebne są specjalne zezwolenia. Pijawki mogą być przechowywane w wodzie niskozmineralizowanej. Stąd była obok Monika - specjalista od pijawek. Gdybyście chcieli się tak pobawić te same pijawki nie mogą być używane do innych zabiegów, wolno je stosować tylko jednorazowo. Po użyciu powinny być potraktowane, jako odpad medyczny: wrzucone do odpowiedniego pojemnika, zalane spirytusem i przekazane do utylizacji. Tak było też i u nas.

Nie od dziś wiadomo, że pijawki poprawiają również krążenie w obrębie prącia i ułatwiają regenerację naczyń krwionośnych. Warto dodać, że dodatkowo wydzielają endorfiny, które wpływają na zwiększenie libida u panów. Istnieją również teorie, że skoro pijawki poprawiają przepływ krwi w ciałach jamistych prącia, zwiększają również jego obwód. Wiec defacto można powiedzieć że zadbałam o jego kutasa w sposób luksusowy choć on tego jakoś nie potrafił zobaczyć.


Lubiłam jak krzyczy gdy weszły mu do odbytu albo do środka do penisa, a także gdy go całego otoczyły tworząc z niego czarny i obślizgły kikut. Bo był oklapnięty- z czego też się w trakcie śmiałam. Nie potrafił się podniecić tak jak my z Panem. Potem już tylko leżał jak takie kocie ciało. Monika zdjęła mu pijawki widoczne na ciele a resztę miał wydalić sam - z penisa i z odbytu. Przecież to nie moja wina że one tam weszły.....


Wypuściliśmy obydwu kawalerów zostawiając ich samych na rozwidleniu dróg. Michał sam zrezygnował a Marcina tego głupiego kocura nie chciałam ja. Był słabeuszem i nie wart mnie jako jego Dominy. Myślę że obydwoje dostali porządną lekcje życia, jak myślicie co wpisali do swoich kolejnych służalczych umów względem Pani ?Czyżby to były może.....pijawki?

Odezwa do Uległej

Poczucie własnej wartości odnosi się do tego, co myślisz o sobie, czy lubisz siebie. 

Jesteś warta wszystkiego, co najlepsze. Bez względu na to, jaką jesteś uległą, masz potencjał, by odnieść sukces we wszystkim, czego tylko zapragniesz. 

Otwórz się i zaufaj swemu Dominującemu. Przecież wybrał właśnie Ciebie spośród tysiąca innych a więc podobasz mu się właśnie taka, jaka jesteś ! 

Ściągawka do chłosty

Zamieszczam taką przydatną ściągawkę do lania. Znalazlam jakoś ostatnio w sieci i uważam, że co dla poniektórych może być bardzo przydatna. Ściagawka przedstawia narzędzia do bicia i efekty katowania tyłka😈

Przemyślenia uległej - umiejętność okazania emocji

Emocje.......w relacji powinny być emocje. 

Nie mam na myśli uczucia pomiędzy stronami - bo nie zawsze ono jest i być musi - ale mówię o szczerych emocjach odczuwania podczas sesji. Ta głębia tych uczuć, ich ciągłość i bezgraniczność zawsze mnie szalenie ekscytowały.

Fascynacja. Nieskończona ezgraniczna fascynacja i radość z przeżywanych emocji. Radość z tego co jest tu i teraz. Że jesteśmy tylko we dwoje i nie ma absolutnie żadnego tabu. Że są inni lub inne. Że to wszystko się dzieje dla mnie i bym mogła odczuwać i pływać w uległości i posłuszeństwie. Że im bardziej jestem Mu oddana i posłuszna tym bardziej On jest spełniony i szczęśliwy. Że może zrobić ze mną dosłownie wszystko czego zapragnie a ja Mu to z radością ofiaruję.

Umiejętność odczuwania i okazywania emocji jest bardzo ważna. To po mimice, gestach, wzroku, ruchach czy głosie Dominujący może rozpoznać emocje, które uległa przeżywa. I na ich podstawie decydować o kierunku sesji i jej natężeniu. Niby to jest taka prosta rzecz i wydawałoby się, że łatwa ale znałam uległe lub niewolnice, które nie potrafiły przekazać swych emocji. To defacto jest odrobinę dyskomfort dla Pana, który zdaje się tylko na swe wyczucie. A co ma zrobić obcy Pan, któremu uległa została przekazana na sesję w ramach np kary?

Jeśli podczas chłosty nie zobaczy nie usłyszy reakcji czy jakiekolwiek znaku może zitensyfikować lanie, które dla uległej może się różnie skończyć.

Z Panem Ka mam tę niewidzialną nić porozumienia i patrzenia na klimat .
Pan czyta mnie jak otwartą księgę. Ja nie muszę nic mówić, spojrzenie czy reakcja wystarczy. Tak było między nami od początku.
Gdy się poznaliśmy dużo rozmawialiśmy przez internet.
Nie widzieliśmy się a mimo to rozumieliśmy się bez słów.

Ufam Panu Ka bezgranicznie.
Wierzę, że wszystko co zaplanuje i zorganizuje będzie czymś niepowtarzalnym w emocje.
Wyzwolenie przez zniewolenie.
Wolność na smyczy i w obroży - oto jest właśnie moje życie.

Dilator do penisa

"Dilator do penisa to nic innego jak sonda do cewki moczowej penisa. Cieniutka sonda wykonana jest z hipoalergicznych materiałów: stali nierdzewnej lub silikonu medycznego. 

Sonda do penisa oczywiście nie została stworzona w celach erotycznych. Stanowi narzędzie badania cewki moczowej i wpuszczania kontrastu. Przy okazji badań wykryto, że drażnienie cewki moczowej i prostaty (również można sięgnąć gruczołu prostaty w ten sposób) może powodować seksualną przyjemność. Dilatory do penisa stopniowo przeniosły się do świata BDSM, a dzisiaj są to całkiem powszechne gadżety erotyczne.

Dilator do penisa to najczęściej długa, elastyczna lub nie, cieniutka rurka. Zadaniem mężczyzny jest wprowadzenie dilatora do penisa, co po drodze dostarcza ciekawej przyjemności, ale również trochę bólu. 

Dla wielu właśnie to połączenie przyjemności i bólu jest czynnikiem, który przemawia za używaniem dilatorów. Te gadżety erotyczne również z tego powodu są bardzo popularne w BDSM. 

Sonda rozszerza cewkę moczową, zapewniając przyjemność. Zaawansowani fani dilatorów korzystają z dużo większych gadżetów niż początkowe 0,5 mm.

W kontakcie z cewką moczową zalecana jest wysoka ostrożność, bo łatwo można zrobić sobie krzywdę lub nabawić się infekcji. Jak poprawnie korzystać z dilatora?

• Przede wszystkim istotne jest, by faktycznie był to dilator. Nie korzystamy z przypadkowych przedmiotów. Gadżet musi być hipoalergiczny.

• Istotne jest zapewnienie idealnej czystości dilatora. Przed użyciem należy umyć sprzęt i odkazić płynem antybakteryjnym.

Przed użyciem dilatora należy nałożyć na całą jego powierzchnię dobry lubrykant wodny, by zapewnić dobry poślizg i umożliwić bezpieczne włożenie dilatora w cewkę moczową. 

Ważne, by dilator wprowadzać POWOLI. Jeśli po drodze pojawia się nieprzyjemny ból, którego nie mamy ochoty tolerować, trzeba wyjąć dilator i odłożyć próbę stymulacji na inny termin.

Jeżeli ten model stymulacji penisa jest dla Was za ostry, polecamy poznać się z gadżetami do masażu prostaty. Tutaj mamy szansę na bardzo intensywne i przyjemne doznania, a przy okazji nie ma ryzyka bólu i infekcji, oczywiście pod warunkiem, że korzystamy z dedykowanych gadżetów erotycznych. 

Rodzaje dilatorów do penisa

Dostępne są 3 typu erotycznej sondy do penisa. 

• Klasyczne rozszerzacze do penisa. Najczęściej wykonane ze stali nierdzewnej lub silikonu medycznego.

• Wibrujące dilatory do penisa, które stymulują członek nie samym rozszerzaniem cewki moczowej, ale również wibracjami.

• Elektrostymulujące sondy do penisa, które do stymulacji wykorzystują impulsy elektryczne. 

Sondy do penisa są zaskakująco popularne na świecie. Ludzie od wieków poszukują nowych dróg osiągania przyjemności i jak widać dilatory się przyjęły, a to oznacza, że faktycznie musi tkwić jakaś przyjemność w ich działaniu.

Dilatory do penisa to tego rodzaju gadżety erotyczne, których używanie wymaga odpowiedzialności. Nie jest to przyjemność zabroniona, ale wiąże się z ryzykiem sprawienia sobie dyskomfortu. Takiego ryzyka nie ma przy innych zabawkach erotycznych BDSM typu kajdanki, czy nawet pejcze erotyczne. 

Z dilatora na pewno nie mogą korzystać osoby z infekcjami cewki moczowej i innego rodzaju schorzeniami, które związane są z prawidłowym funkcjonowaniem tej części ciała. 

Przy korzystaniu z sond do penisa trzeba znać granice własnego ciała i sumiennie stosować się do zasad higieny. Wtedy korzystanie z tego rodzaju przyjemności nie powinno mieć negatywnych następstw. "

Tekst pochodzi ze strony internetowej: 

https://n69.pl/

Z pamiętnika uległej - Moja sadystyczne zabawy z M & M

Niedawno zastanawiałam się skąd w mojej ślicznej główce takie okropne pomysły co do zabawiania się z moją psiarnią. Cóż, po jakimś czasie stwierdziłam że z tym moi drodzy trzeba się urodzić. Tego okrucieństwa nie można się nauczyć.
 
Uwielbiam się znęcać nad poddanymi i niesamowicie mnie to kręci, nie tylko ich ból ale przerażenie, krzyki, płacz i jęki. Najbardziej mnie bawi to z jaką naiwnością na początku traktują moją osobę. Bo uważają że ja wyglądam bardzo niewinnie a więc niegroźnie i nic złego nie może się stać. Piękna ciemnowłosa kobieta z oczami aniołka. Nic bardziej mylnego i nie jeden już się o tym przekonał. 

Swoją drogą niezmiernie mnie denerwują psy, które grają. Wszystko jest takie cukierkowe, zero prawdziwego klimatu. Zero szacunku do klimatu w tym jego nieznajomość. Ciągle tylko : Pani zrobię wszystko aby być tylko Twym podnóżkiem albo o Pani marzę by całować Twe stopki.

Pani -Srani -nienawidzę tego dennego glindzenia i słodzenia. Wnerwia mnie to maxymalnie żeby nie powiedzieć że wkurwia. Tak jak i to że stoją przede mną niepewni jak takie przestraszone osły (nie obrażając tych mądrych zwierząt), zgięci w pół jak brzózka na wietrze, wyłamujący ręce, tępi idioci, zero polotu i zachowujący się jak ciapy. 

Gdy widzę takiego ciapeusza wtedy zazwyczaj opętuje mnie szatan. Tylko przez chwilę mam mętny wzrok ale to dlatego, że poszukuje w pamięci kar lub zabaw, które mogłabym wykorzystać na obecnym ancymonie.

Tak samo było z Marcinkiem. Takie duże małe dziecko więc postanowiłam wprowadzić do jego życia odrobinę życia tudzież doświadczenia aby dorobił się choć kawałka charakteru -jakiegokolwiek! Wszystko było lepsze od tego co sobą reprezentował na wzór syjamskiego kota z chorym pęcherzem. 

Mój Pan - wówczas nr 3 - z niedowierzaniem kręcił głową gdy opisywałam jaki trening chcę kociakowi zafundować. Był ze mnie bardzo zadowolony z powodu mojej inwencji choć z drugiej lekko skonfundowany faktem braku wyobrażenia sobie jak tego niby dokonam i ...gdzie. Ale dla mnie nie liczyły się nigdy żadne granice a im coś było trudniejsze do realizacji tym lepsza zabawa. 

W tej sprawie skontaktowałam się z jedną znajomą, której jakaś ciotka czy ktoś z rodziny zajmował się.... tym co chciałam przeprowadzić.

Pewnego dnia gdy miałam już wszystko załatwione i temat był obcykany zadzwoniłam do tego głupiego kocura. Piał i kociał radośnie że aż uszy więdły. Pomyślałam sobie lisio czy będzie tak samo kocio piał by całować me stópki gdy się ostro zabawimy. 

Spotkaliśmy się na wylocie Warszawy, kociak wsiadł ucieszony na ekscytujące spotkanie, Pan w ciszy prowadził. Po pół godzinie dosiadł się do nas Michał-mój drugi pies - szczerze znielubiony przez Marcina. Bawiło mnie to jak zawsze reagował na niego więc uznałam że do mojego eksperymentu ten nada się doskonale. W końcu w pewnym momencie gdy byliśmy już trochę dalej od Warszawy a droga była wiejska rozpoczęłam swe popisy. W końcu zatrzymaliśmy się na mój znak. Michał został z tyłu a Marcina wyprowadziłam z auta. Zawiązałam mu ręce za plecami, do obroży dopięłam łańcuch, który uwiązałam do haka auta. Chciałam by sobie trochę pobiegał i by lepiej na tym się skupił a nie na wiecznym świergoleniu czego to on mi niby nie zrobi. Sama zaś udałam się do auta. Kazałam Michałowi usiąść na środku tylnego siedzenia, rozpiąć rozporek i wyjąć penisa. Usadowiłam się na nim, podniosłam sukienkę by Pan z przodu miał dobre widoki. Zaczęliśmy się bawić : Pan ruszył a ja zaczęłam ujeżdżać jego twardego kutasa. Miałam widok na kociaka Marcina biegnącego za samochodem. Pierw jechaliśmy powoli ale powoli przyśpieszaliśmy pod tempo mojego ruchania i głośnych jęków. Widziałam przez szybę wykrzywioną twarz kocura był ewidentnie zły i nabuzowany. Karząc go więc dalej zrzuciłam z siebie bluzkę, Michał łapczywie obciagnął poły stanika by wyjąć z niego moje piersi. Ujmował je w dłonie I ściskał sutki. Wyginałam się krzycząc dziko z rozkoszy. Kocur teraz był już cały czerwony i spocony. Utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy, coraz bardziej robił się poddany i spokojny. Biegł równo i spokojnie. Wyszeptałam do Pana:
- Przyśpiesz.....

Przyśpieszył a tamten obudził się z letargu musząc przebierać szybciej swymi nóżkami. Michał pocierał mą łechtaczkę gdy się nad nim unosiłam i opadałam. Byłam bardzo mokra. Czułam jak jego palce ślizgają się wokół mnie i to mnie jeszcze bardziej nakręciło. Patrzyli na mnie oni wszyscy: Pan w lusterku, Michał i Marcin biegnący za autem. Doszłam głośno krzycząc. Michał jak zwykle całował moje piersi. Odchyliłam się wstając z klęczek. Z cipki kapała mi sperma. Byłam zmęczona i czułam się perwersyjnie oraz zboczenie wyruchana. Zatrzymaliśmy się na poboczu. Pan wyszedł z auta i odwiązał psa od haka oraz przyprowadził go do tylnych drzwi. Wtedy już ja leżałam z rozłożonymi nogami. 
- Wejdziesz do auta gdy mnie wyliżesz ze spermy Michała. W trakcie masz się mu patrzeć w oczy. Czy zrozumiałeś co do Ciebie mówię?

Wciągnął głęboko powietrze i widziałam jak się w sobie wewnętrznie zapadł.

-Oczywiście nic nie musisz. Zawsze możesz odejść i nigdy nie wracać. 

Ukląkł w ciszy przed autem i dotknął mych warg sromowych rozszerzając je. Z tyłu za jego plecami stał Pan patrząc mi głęboko w oczy. Widziałam że był maksymalnie podniecony. Żar. Palący żar. Mnie też palił ten żar. 

Marcin schylił głowę zanurzając język w mojej dziurce. Lizał i ssał jej zawartość. Podnieciłam się. Pan rzekł:
- Daj jej orgazm. Chciałbym na to popatrzeć. 

Od razu przyssał się do mojej pochwy i twardej łechtaczki. Lizał ją zapalczywie i mocno ssał. Myślę że też robił show przed tym drugim i przed Panem. Nieoczekiwanie dla wszystkich doszłam przeciągle jęcząc....Moje nogi słodko omdlewały tak jak jak ręce trzymające się siedzenia. 
Końcowo Michał siedział za kierowcą, ja w środku a Marcin po mojej prawej. Znowu Pan ruszył i jechaliśmy dalej. Po blisko godzinie skręciliśmy w leśną drogę która prowadziła szerokim łukiem wśród wysokich traw i paproci. Na jej końcu znajdował się domek z małym ogrodem. Zatrzymaliśmy się przed i wyszliśmy z auta.

Ja szalenie podekscytowana, Michał zaciekawiony a widać Marcin lekko przejęty. Pan miał grobową minę ala mina pokerzysty. Poza tym jak się domyślam sam był zaciekawiony jak to wszystko będzie wyglądać. 

Z domu otworzyły się drzwi i wyszła drobna kobieta. Gestem dłoni zaprosiła nas byśmy weszli przez furtke w tym do domu.

Poszliśmy więc. Uśmiechając się pod nosem podskakiwałam jak mała dziewczynka na czekające na mnie atrakcje. Michałowi kazałam zostać w aucie, które zamknęliśmy a w trójkę udaliśmy się do domu.

Marcin już był bardzo niepewny i już nie terkotał jak szalony. Był cichy i wyczekujący czyli taki pies jaki lubię.
Zeszliśmy w trójkę do piwnicy. 
Była ciemna i bez okien ale sucha i czysta. Na jej środku stał duży drewniany stół z różnymi przyrządami do zapinania ofiar.
Spojrzałam się na Marcina a on na mnie. Kazałam mu się rozebrać do naga i położyć na stole. W trakcie jeszcze zdążył ten głupi kocur wyjąkać czy pamiętam jego granice. 

Wycedziłam mu słodko do ucha że oczywiście wszystko pamiętam. Na chwilę uspokoił się. Gdy przywiązałam jego ręce w kajdany do stołu - podniecił się. Uśmiechnęłam się do niego słodko a on ten głupi uśmiech lalusia odwzajemnił. Z takim samym słodkim uśmiechem do tego debila ściągnęłam z góry szynę i upięłam jego nogi tzn kostki i je odpowiednio rozszerzyłam.
Teraz leżał przede mną związany pies z uniesionymi nogami a jego dupa była totalnie odkryta. Z radości klasnęłam w dłonie wydając okrzyk radości a Pan tylko przewrócił oczami szeroko się uśmiechając.

-Wariatka ! 

Nic sobie nie robiłam z tego jego wariatkowania. 
-Przecież taką mnie kochasz więc...? Zawiesiłam zalotnie głos a on szarmancko ugiął się w ukłonie.
-Czyń honory Kochanie, miłej zabawy.

Pan stał obok mnie w niemym oczekiwaniu a ja dałam znać Pani Monice, że zaczynamy. 

Podeszłam do stołu obok głowy mojego głupiego naiwnego kota i mu wyszeptałam do ucha że ten dzień zapamięta do końca swego życia i że może nie od razu ale będzie mi za to wdzięczny. Kolejny raz upewnił się czy pamiętam wszystkie jego granice. Przytaknęłam mówiąc że wszystko jest w ramach jego granic no ......chyba że coś zataił.
Powiedział że nie zataił. 
Leżał głupio zrelaksowany i taki oklapnięty jak kocie cielsko. Wiedziałam że zaraz będzie się darł w niebogłosy i że nikt go nie usłyszy ...co najwyżej las. Już samo to było mega podniecające. Pan znając mnie i słysząc me myśli znowu się zaśmiał. Odwrócił się plecami i włączył telewizor. Od razu Kot zobaczył siebie na ekranie. Ruszył pupą i sapnął. Po chwili podeszła do niego Monika ze swoimi zabawkami w słoikach. Były one pełne czarnych grubych i obślizgłych pijawek. 
Kocur widząc w telewizorze co go czeka zaczął swe ucieczkowe tańce z okrzykami - zaczęło się. Monika odkręciła słój i wypuściła swoje czarne dzieciaczki (jak je nacywała) na kocie ciało. Pełzały szybko wijąc się a Marcin szarpał się krzycząc dziko. Dzieciaczki rozlazły się na jego klatce piersiowej nurkując np w jego pępku i schodząc niżej. Kiwnęłam Monice a ona otworzyła drugi słój. Ferajna wybiegła na penisa, mosznę i nogi. Teraz Marcin już się darł. Szarpał się a cały stół chodził razem z nim. Oblazły jego mosznę i penisa. Zaczęły się wbijać pod skórę i pić krew. Marcin szalał i się darł - to była prawdziwa psychoza a szczególnie gdy jedna dobijała się szalenie do jego penisa i wpęzła doń przez cewkę. Jej czarny tyłek wystawał wijąc się i ruszając odwłokiem w takt Marcinowych wrzasków. To było niesamowite patrzeć na niego i tam być. Kolejne zaczęły złazić niżej aż do tyłka i wchodzić do jego odbytu. Marcin szalał, krzyczał jak opętany podskakując na stole ale ja nic sobie z tego nie robiłam tylko patrzyłam zaaferowana na te jego popisy. Darł się że jestem psychiczna i zdrowo pojebana, że on tego nie wytrzyma, że zaraz umrze i inne debilizmy.

Teraz był czas na Michała, dałam znak by Pan po niego poszedł. Po krótkim czasie przyszedł z nim związanym tak jak ustaliliśmy. Miał wyssać pijawki z Marcina : z fiuta i jego dupy albo odejść i nigdy nie wracać. A na koniec zrobić mu laskę no żeby ta chłopina miał cokolwiek dla siebie z tego wyjazdu... Zgadnijcie ! Nie zdecydował się. Użył czarnego hasła ale nie od razu dałam mu odejść. Pan na mój znak wziął w dłoń drut kolczasty ze skórzaną rękojeścią. Moje pożegnalne narzędzie tortur. 
Myślę że przeszło ono do historii.
Zaczął go bić raniąc. Musiał wytrzymać 30 uderzeń - na to zgodził się w kontrakcie co do pożegnania. Zlana czerwona i poraniona dupa czasowo odwróciła uwagę kota od jego sytuacji ale na krótko bo Monika otworzyła trzeci mniejszy słoik a czarne dzieciaczki wylazły mu na oczy, usta, nos, uszy i głowę. Zaciskał obsesyjnie usta i oczy i teraz wył i płakał przez nos. Ale one i tak wchodziły mu do nosa i uszu, w czoło czy policzki. To było dla niego prawdziwe piekło. Ten w czarnych dzieciach tamten lany do żywej rany na dupie....
A wszystko to działo się w głębi lasu gdzie nikt nie mógł żadnego usłyszeć. Czułam się wspaniale. 
Gdy Pan przestał bić byłego psa drutem podszedł do mnie i łapiąc mnie za biodra ustawił przy ścianie. Od razu się we mnie władował, mocno i z impetem i to był mega seks choć tylko szybki numerek.Ale jaki !!  Wśród krzyków psa, płaczu drugiego i my w tym wszystkim - to było super. Oboje byliśmy na skraju już od dłuższego czasu i chcieliśmy spełnienia. 

Dla obrońców praw człowieka i innych nadwrażliwych debili - oczywiście że się do tego przygotowałam też pod kątem medycznym. Do hirudoterapii nadają się wyłącznie pijawki hodowlane w warunkach izolowanych, bez kontaktu z otoczeniem zewnętrznym oraz żywione w sposób kontrolowany. Pijawki lekarskie objęte są w przyrodzie ścisłą ochroną gatunkową, dlatego na ich hodowlę, sprzedaż i zakup potrzebne są specjalne zezwolenia. Pijawki mogą być przechowywane w wodzie niskozmineralizowanej. Stąd była obok Monika - specjalista od pijawek. Gdybyście chcieli się tak pobawić te same pijawki nie mogą być używane do innych zabiegów, wolno je stosować tylko jednorazowo. Po użyciu powinny być potraktowane, jako odpad medyczny: wrzucone do odpowiedniego pojemnika, zalane spirytusem i przekazane do utylizacji. Tak było też i u nas.
Nie od dziś wiadomo, że pijawki poprawiają również krążenie w obrębie prącia i ułatwiają regenerację naczyń krwionośnych. Warto dodać, że dodatkowo wydzielają endorfiny, które wpływają na zwiększenie libida u panów. Istnieją również teorie, że skoro pijawki poprawiają przepływ krwi w ciałach jamistych prącia, zwiększają również jego obwód. Wiec defacto można powiedzieć że zadbałam o jego kutasa w sposób luksusowy choć on tego jakoś nie potrafił zobaczyć i docenić.

Lubiłam jak krzyczy gdy weszły mu do odbytu albo do środka do penisa, a także gdy go całego otoczyły tworząc z niego czarny i obślizgły kikut. Bo był oklapnięty- z czego też się w trakcie śmiałam. Nie potrafił się podniecić tak jak my z Panem. Potem już tylko leżał jak takie kocie łajno. Monika zdjęła mu pijawki widoczne na ciele a resztę miał wydalić sam - z penisa i z odbytu. Przecież to nie moja wina że one tam ciekawskie wlazły.....

Wypuściliśmy obydwu kawalerów zostawiając ich samych na rozwidleniu dróg w lesie. Michał sam zrezygnował a Marcina tego głupiego kocura nie chciałam z kolei ja. Był słabeuszem i nie wart mnie jako jego Dominy. Myślę że obydwoje dostali porządną lekcje życia, jak myślicie co wpisali do swoich kolejnych służalczych umów względem ich Dominatrix?

Czyżby to były może.....pijawki?😈

Z pamiętnika uległej - Kundel został srogo ukarany

Miałam pisać zupełnie o czymś innym ale podczas rozmowy z Panem na temat mnie jako Dominy -i że mogłabym sobie może wkrótce pomachać batem - przypomniał mi się jeden z wielu w moim życiu bajkopisarz. OKAZ. Bez obrazy z tą ironią bo ona na prawdę jest tutaj potrzebna. 

Facet niby był długo w klimacie ale przed każdym spotkaniem zadawał mi milion pytań jak trzylatek. Rozmawiać zawsze trzeba i pytać i dyskutować ale nie pytać się o podstawowe rzeczy wynikające z naszych ról. Coś nie halo lub czytaj = inny kierunek ruchu czyli hetero ale pies ....tylko dla zabawy. Słowem bajkopisarz. 

Gdy powoli go odkrywałam i jego głupie kłamstwa - nakręcając go oczywiście także do szalonych zwierzeń - odczuwałam niesamowitą perwersyjno-sadystyczną radość, że go srogo ukarzę : raz że za kłamstwa a dwa za to, że znów straciłam swój cenny czas.

Szczerze mówiąc to nigdy nie rozumiałam dlaczego w takiej relacji faceci albo koloryzują albo kłamią. Przecież i tak na koniec wszystko wyjdzie bo ja mam bardzo dobry radar do takiego dziabdziajstwa.

Dziabdziacz natomiast na początku relacji podpisał protokół na co się zgadza a na co nie, jakie ma granice itd. Kara dla niego była więc odzwierciedleniem jego nieprzekraczalnych granic i nie krzywdziła go. Zrobiłam więc z tej kary majstersztyk sadyzmu - oczywiście wszystko w granicach tego głupiego psa.

A przyzwalał on na wszelkie tortury penisa ale bez użycia prądu i bez zabaw z cewką moczową, oczywiście sex na zasadzie stosunku i oralu, poniżenie, upodlenie, upokorzenie i coming out ale ....wogóle bez chłosty. To było dziwne, że tego wogóle nie chciał i już wtedy powinnam być przez to ostrożniejsza. Pamiętam chciałam mu przyłożyć pasem a to było dla niego "za dużo". Oh Boziu bo się zaraz nad dziecięciem popłaczę😈
Spokojnie ...poradziłam sobie i bez chłosty. Doszło do tego że błagał mnie o nią ale o tym za chwilę.....

No więc wtedy Pan nr 3 długo chorował, miał zapalenie płuc i rozkazał mi zemstę na tym kundlu. Mieliśmy w pokoju kamerę więc Pan oglądał sobie wszystko w sypialni na telewizorze. 

Zaprosiłam więc Marcina do zabawy. Pewnego leniwego, gorącego popołudnia, było lato, każdy miał otwarte okna i zamierzałam z tego skorzystać. By uśpić jego czujność przez pierwszą godzinę bawiłam się z nim jak zwykle aby w końcu przejść do meritum na zasadzie wyzwania. 

Wcześniej kazałam mu dużo ćwiczyć i dbać o siebie bo nie był zbyt sprawny. Już wtedy miałam na myśli karę... Kazałam mu więc ćwiczyć nogi, przysiady i skłony. Gdy go zobaczyłam i to jak się porusza - wiedziałam już że nie ćwiczył tak jak miał rozkazane to robić. Ucieszyłam się ze swojego szczęścia! Tak, jestem podła modliszka.

Pomyślałam sobie że podczas mojej "zabawy" będzie błagał o litość cały wszechświat. A więc wspaniała perspektywa.

Pierwszym etapem kary było więc kompletne zniewolenie jego penisa i jąder. Każde z nich zostało owinięte zwykłym drutem kolczastym z Leroy Merlin oraz na to zawieszonymi obciążnikami. Penis dodatkowo został na to wszystko cały zawinięty sznurem elektrycznym. Czyli jeszcze nic nie było a już bolało. Bolało bo było wszystko mega kłujące, dotykało skóry w tym genitaliów. Minę miał nietęgą i ostry wzrok.  

Poszłam o krok dalej przywiązując jego szyję do jego penisa. Zawsze był bardzo niekontent gdy go policzkowałam. Zazwyczaj wtedy unosił w złości głowę i sie szybko odwracał. Pasowało mi to ! Z każdym ruchem odwetu jego szyi kolce wbijały mu się w penisa i jądra, i o to mi właśnie chodziło! Każde odsunięcie głowy było ostrym jęknięciem. Policzkowałam go a gdy on odsuwał głowę sam sobie zadawał ból. Dopiero po czasie pojął o co chodzi- głupi kundel.  

Ale mi wciąż było mało. Po wielokrotnym uciemiężeniu go poprzez dodatkowe poklepywanie jego jąder obrośniętych kolczatką czułam że czas pójść dalej i poczuć się na prawdę wspaniale. Dlatego właśnie ustawiłam go w klatce. Musiał być ciągle pochylony i stać na ugiętych nogach. Nie ćwiczył ? Oh mój Boże a czy to moja wina?A dlaczego miał kucać w powietrzu a nie siadać? Ustawiłam go w klatce przywiązując kajdankami z obydwu stron. A pod spodem jego tyłka na odpowiednim podwyższeniu zapaliłam długą świecę, wolno palącą się. Kolce na genitaliach zostały a "tylko" dodałam dodatkowe obciążniki. Zasada była więc taka, że gdyby stał wyprostowany to może by go nic tak bardzo nie bolało. Ale był w klatce, kucał przez co obciążniki dyndały mu między nogami a więc dodatkowo czuł ból genitaliów oraz palił go w odbyt. Ogień ze świecy muskał mu milutko odbyt gdy tylko się obniżył. Każde smagnięcie ognia wywoływało dziki skowyt. 
Tak milusio obejrzałam z nim miłe niedzielne popołudniowe kino, potem zjadłam obiad a potem oglądałam kolejny program. W trakcie zmieniałam ustawienie i palącą się świecę. Już przy końcówce niedzielnego kina zaczął błagać o litość że jego kutas nie wytrzyma. Że wszystko go boli a on już więcej nie da rady no i dupa, która go pali żywym ogniem. Znalazłam rozwiązanie tej sytuacji i powiedziałam że życzę sobie by -oczywiście będąc cały czas w klatce w tej pozycji i ze świecą-zadzwonił do swej matki i opowiedział jej jakim jest złym psem i gdzie się teraz znajduje oraz jaką karę odbywa z pełnym opisem. 

Zaczął dziko krzyczeć i ryczeć więc posmarowałam jego odbyt czarną tłustą pastą do butów by ogień ją rozpuszczał ba skórze i by go bardziej paliło. Przecież chwalił sie ze lubi tortury z ogniem to o co mu chodziło ? Pasta na zbolaly opalony odbyt szybko mu przypomniała w jakiej jest sytuacji. Gdyby tylko ćwiczył to by na prawdę dal rade .....No ale mamusiny pieszczoszek, obiadki i nic z tego nie wyszło. Ponieważ strasznie wył to go zakneblowałam jego brudną skarpetką. Łzy mu ciekły ciurkiem, dupa bolała smagana ogniem nie mówiąc o skatowanych fiucie i jajach. W końcu ruchem palców i mruczeniem dał znać żeby podejść. Schyliłam się więc do klatki a on wysapał że zadzwoni do matki bo już nie da rady.
Klasnełam ochoczo w dłonie i odrzekłam że za chwilę sam jej wszystko opowie. Ze swojego telefonu wykręciłam numer który znałam i czekałam owej spowiedzi. To był coming out na miarę prawdziwej roli teatralnej. Gdy matka się na niego darła do pokoju wpuściłam......jego dziewczynę. Usiadła na przeciwko klatki tak by ją widział. Słuchała tego całego cyrku lisio się uśmiechając. Oczywiście on nie wiedział że ona już nie zamierza z nim więcej być. Upokorzył ją już nadto. Gdy ją zobaczył zaczął przeklinać matkę i rzucać się w klatce. Siedziałyśmy sobie obydwie tak milusio gdy dziki zwierz szalał. Podchodziłam tylko od tyłu by go odrobinę podrażnić. W końcu udało mi się mu wsunąć wibrator analny który włączyłam na pełne obroty. Ogień, szał w tyłku, poniżenie, upodlenie, i ból kutasa który też podobno tak kochał.....

W scenerie wkroczył w końcu Pan nr 3 twierdząc że nie można tak się znęcać nad biednym psem a on by chciał sobie popatrzeć jak go posuwam. Tym samym przyniósł z naszej sypialni fotel zakryty kocem. 
Był to fotel wykonany na zamówienie bo był w całości wyłożony (siedzisko nogi I poręcze) tępymi kolco-ćwiekami jak do paddle. Pan nr 3 okazał się być diabłem w przebraniu. Oswobodził słaniającego się na nogach psa, gdy ja na sygnał zdjęłam prześcieradło on go pchnął na fotel. Wrzask który z siebie tamten wydał był niczym w porównaniu tych z horrorów. Aż mi się miło zrobiło. Dziewczyna też widać było jest zadowolona. Szybko został na nim usadzony i związany w nadgarstki i kostki. Szarpał się i wyrywał ale bez skutku. Zdjeliśmy z niego obciążniki oraz sznury. Penis głupio leżał zmęczony atrakcjami. Uklękłam więc między jego nogami i zaczęłam mu obciągać. Dziewczyną- by nie czuła się głupio czy samotnie zajął się mój Pan na oczach psa. Również rozłożył jej nogi I zaczął ją posuwać językiem. Kundel nie współpracował bo krzyczał do dziewczyny więc zaczęłam go podgryzać w penisa oraz zmieniłam wibracje jego wibratora w tyłku. W końcu się zamknął i odpłynął.

Gdy Pan bzykał pannę ja w tym czasie zdecydowałam dosiąść mego kudłatego przyjaciela. Usiadłam więc na nim i zaczęłam go ujeżdżać. Poprzez ćwieki w fotelu w jego ciało zaczęły się boleśnie wpijać kolce. Jęczał raz z przyjemności a raz z bólu. W poparzonym tyłku ciągle mu chodził wibrator który był przygnieciony dodatkowo moim ciężarem. Używałam sobie na nim ile chciałam. Ponownie- perwersyjnie wybrałam na telefonie numer matki i włączyłam na głośno mówiący. Gdy dziewczyna z Panem wiła się i jęczała ja mu kazałam z nią rozmawiać na temat kolejnego niedzielnego ich spotkanka u mamuni na obiadku. Mówił do niej spokojnym wolnym tonem choć ja nie byłam cicho i też jęczałam. W końcu matka nie wytrzymała i kazała mu spadać. Nie była głupia, słyszała że mamy orgię a ten idiota sobie do niej dzwoni by pogadać o kotletach czy buraczkach. I tak doszedł- w krzykach matki, w moich jękach, w pieprzeniu jego kobiety przez mojego Pana. Obolały do granic możliwości aczkolwiek wszystko zgodnie z jego granicami usnął na chwilę na tym fotelu. Nie pozwoliłam mu spać. Pan również. 
Odwiazalismy go i nago w kolejnych krzykach wystawiliśmy za drzwi. Nie miał ubrań poza wibratorem w tyłku. Ubranie dostał-wyrzucone przez okno. Musiał tylko po nie wyjść na widok publiczny. Siedział nagi na klatce schodowej do zmroku. 
Potem go już nie było. Z opowiadań tej dziewczyny podobno już nigdy więcej nie opowiadał nikomu że uprawia BDSM I że kocha być psem.
Wszystko było kłamstwem a on chciał się zabawić moim kosztem. 
No to się pobawiliśmy w BDSM, ale po mojemu.....


Słów kilka ...

Gwałt sam w sobie nie jest jedynie przeżyciem fizycznym, ale także psychicznym także owszem, da się zgwałcić każdą uległą. 

Idąc za definicją gwałt to czynność lub zbiór czynności, na które się nie godzimy. Żadna uległa nie godzi się na wszystko. Zawsze istnieje gdzieś ta granica. Czy to intensywności, czy próg bólu, czy „zabawy” takie jak pissing/scat, czy choćby wydanie jej do zabawy innej osobie gdy uległa jest monogamistką. 

Każde mocne przekroczenie granicy można więc traktować jako gwałt…

Z drugiej strony dobra uległa strona lubi/chce/pożąda spełniać z ufnością zachcianki strony dominującej. Stara się to robić jak może najlepiej ale tu właśnie zbliżamy się do magicznej, labilnej i bardzo kruchej granicy. Do granicy niewykonalności.


Słowo na Niedzielę 😈

Kobiece piersi. Wbrew pozorom często pomijany element kobiecego ciała a bardzo niesłusznie. Drodzy Panowie czy kiedykolwiek bawiliście się ...