Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ból. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ból. Pokaż wszystkie posty

Uległa poleca klasyk literatury BDSM - Historia O. Pauline Reage

"...Pewnego dnia kochanek zabiera O na przechadzkę do dzielnicy, gdzie nigdy dotąd razem nie byli - do parku Montsouris, a może Morceau. W zakątku parku, tuż przy narożniku alejki, gdzie nie spotyka się nigdy taksówek, gdy zmęczeni spacerem przysiedli na ławce opodal trawnika, dostrzegają samochód z licznikiem, wyglądający na taksówkę.
- Wsiądź - - mówi kochanek.
O wsiada. Pora jest przedwieczorna, a rzecz dzieje się jesienią. 
Ubrana jest jak zwykle: pantofle na wysokich obcasach, kostium z plisowaną spódnicą, jedwabna bluzka, nie ma kapelusza. Ma za to długie rękawiczki zachodzące na rękawy kostiumu, a także skórzaną torebkę, w której nosi puder i róż. Taksówka rusza wolno, choć nikt nie powiedział słowa kierowcy. Kochanek natomiast opuszcza rolety w oknach i na tylnej szybie. O zdejmuje rękawiczki przekonana, że chce ją objąć i pocałować lub może oczekuje tego od niej. Słyszy jednak jego słowa: 
- Torebka ci przeszkadza, daj mi ją.
Oddaje, on zaś odstawia ją gdzieś i mówi dalej:
- Masz na sobie zbyt wiele rzeczy. Odepnij pończochy i spuść je prawie do kolan: tu masz podwiązki.
Nie jest to dla niej łatwe, gdyż taksówka jedzie zbyt szybko, poza tym boi się, żeby kierowca się nie odwrócił. W końcu udaje się jej opuścić pończochy, czuje się trochę dziwnie dotykając gołymi nogami jedwabiu spódnicy. Luźne zapinki od pończoch ślizgają się na udach. 
- Odepnij pas i zdejmij majtki.
To jest na szczęście łatwe, wystarczy tylko nieco się pochylić i zrobić niewielki ruch rękoma poniżej pleców. On odbiera od niej pas i majtki i chowa je do jej torebki, potem zaś mówi: 
- Nie powinnaś siedzieć na spódnicy, unieś ją i usiądź wprost na siedzeniu.
Siedzenia auta obite są moleskinem, który jest gładki i zimny, a przy tym klei się do ciała.
- A teraz włóż z powrotem rękawiczki - słyszy. Taksówka mknie bez przerwy, ona zaś nie ma śmiałości zapytać, dlaczego Renę nie rusza się i nic nie mówi, ani jakie może mieć to dla niego znaczenie, żeby siedziała tak bez ruchu i w milczeniu, półrozebrana i gotowa, za to w starannie wciągniętych rękawiczkach, w tym ciemnym samochodzie mknącym nie wiadomo dokąd. Nie żądał tego od niej ani nie zabronił, nie śmiała jednak również skrzyżować nóg, ani nawet złączyć kolan. Siedziała, opierając się z dwóch stron rękoma o fotel auta. 
-Jesteśmy na miejscu - mówi naraz Renę.
Taksówka zatrzymuje się oto w pięknej alei, pod drzewem - rosną tam platany - przed wejściem do niewielkiego pałacyku, za którym znajduje się pewnie dziedziniec i ogród - takie domy spotyka się na starych przedmieściach Saint-Germain. Latarnie są dość daleko, w dodatku w samochodzie panuje ciemność, a na zewnątrz pada. 
- Nie ruszaj się - mówi Renę. - Nie ruszaj się zupełnie.
Wyciąga rękę w stronę kołnierzyka jej bluzki, rozwiązuje kokardę u szyi, a potem rozpina guzik po guziku. O pochyla się odrobinę, sądzi, że Renę chce pieścić jej piersi. Bynajmniej. Renę wkłada rękę pod bluzkę tylko po to, by odszukać ramiączka jej biustonosza, które przecina nożykiem, potem zaś zdejmuje biustonosz i chowa. Teraz jej piersi pod bluzką, którą na powrót zapiął, są swobodne i obnażone, tak samo swobodne i obnażone jak jej pośladki i brzuch - jest naga od pasa do kolan.
- Posłuchaj - mówi. - Teraz już jesteś gotowa. Zostawiam cię samą. Wejdziesz teraz po tych schodkach i zadzwonisz do drzwi. Pójdziesz za osobą, która ci je otworzy i zrobisz wszystko, co rozkaże. Jeśli nie wejdziesz od razu, zostaniesz tam zaprowadzona siłą. Twoja torebka? Nie, nie, torebka nie będzie ci już potrzebna. Ja jedynie dostarczam dziewczynę. Tak, tak, ja też tam będę. 
Idź już...."

Z pamiętnika uległej - Kundel został srogo ukarany

Miałam pisać zupełnie o czymś innym ale podczas rozmowy z Panem na temat mnie jako Dominy -i że mogłabym sobie może wkrótce pomachać batem - przypomniał mi się jeden z wielu w moim życiu bajkopisarz. OKAZ. Bez obrazy z tą ironią bo ona na prawdę jest tutaj potrzebna. 

Facet niby był długo w klimacie ale przed każdym spotkaniem zadawał mi milion pytań jak trzylatek. Rozmawiać zawsze trzeba i pytać i dyskutować ale nie pytać się o podstawowe rzeczy wynikające z naszych ról. Coś nie halo lub czytaj = inny kierunek ruchu czyli hetero ale pies ....tylko dla zabawy. Słowem bajkopisarz. 

Gdy powoli go odkrywałam i jego głupie kłamstwa - nakręcając go oczywiście także do szalonych zwierzeń - odczuwałam niesamowitą perwersyjno-sadystyczną radość, że go srogo ukarzę : raz że za kłamstwa a dwa za to, że znów straciłam swój cenny czas.

Szczerze mówiąc to nigdy nie rozumiałam dlaczego w takiej relacji faceci albo koloryzują albo kłamią. Przecież i tak na koniec wszystko wyjdzie bo ja mam bardzo dobry radar do takiego dziabdziajstwa.

Dziabdziacz natomiast na początku relacji podpisał protokół na co się zgadza a na co nie, jakie ma granice itd. Kara dla niego była więc odzwierciedleniem jego nieprzekraczalnych granic i nie krzywdziła go. Zrobiłam więc z tej kary majstersztyk sadyzmu - oczywiście wszystko w granicach tego głupiego psa.

A przyzwalał on na wszelkie tortury penisa ale bez użycia prądu i bez zabaw z cewką moczową, oczywiście sex na zasadzie stosunku i oralu, poniżenie, upodlenie, upokorzenie i coming out ale ....wogóle bez chłosty. To było dziwne, że tego wogóle nie chciał i już wtedy powinnam być przez to ostrożniejsza. Pamiętam chciałam mu przyłożyć pasem a to było dla niego "za dużo". Oh Boziu bo się zaraz nad dziecięciem popłaczę😈
Spokojnie ...poradziłam sobie i bez chłosty. Doszło do tego że błagał mnie o nią ale o tym za chwilę.....

No więc wtedy Pan nr 3 długo chorował, miał zapalenie płuc i rozkazał mi zemstę na tym kundlu. Mieliśmy w pokoju kamerę więc Pan oglądał sobie wszystko w sypialni na telewizorze. 

Zaprosiłam więc Marcina do zabawy. Pewnego leniwego, gorącego popołudnia, było lato, każdy miał otwarte okna i zamierzałam z tego skorzystać. By uśpić jego czujność przez pierwszą godzinę bawiłam się z nim jak zwykle aby w końcu przejść do meritum na zasadzie wyzwania. 

Wcześniej kazałam mu dużo ćwiczyć i dbać o siebie bo nie był zbyt sprawny. Już wtedy miałam na myśli karę... Kazałam mu więc ćwiczyć nogi, przysiady i skłony. Gdy go zobaczyłam i to jak się porusza - wiedziałam już że nie ćwiczył tak jak miał rozkazane to robić. Ucieszyłam się ze swojego szczęścia! Tak, jestem podła modliszka.

Pomyślałam sobie że podczas mojej "zabawy" będzie błagał o litość cały wszechświat. A więc wspaniała perspektywa.

Pierwszym etapem kary było więc kompletne zniewolenie jego penisa i jąder. Każde z nich zostało owinięte zwykłym drutem kolczastym z Leroy Merlin oraz na to zawieszonymi obciążnikami. Penis dodatkowo został na to wszystko cały zawinięty sznurem elektrycznym. Czyli jeszcze nic nie było a już bolało. Bolało bo było wszystko mega kłujące, dotykało skóry w tym genitaliów. Minę miał nietęgą i ostry wzrok.  

Poszłam o krok dalej przywiązując jego szyję do jego penisa. Zawsze był bardzo niekontent gdy go policzkowałam. Zazwyczaj wtedy unosił w złości głowę i sie szybko odwracał. Pasowało mi to ! Z każdym ruchem odwetu jego szyi kolce wbijały mu się w penisa i jądra, i o to mi właśnie chodziło! Każde odsunięcie głowy było ostrym jęknięciem. Policzkowałam go a gdy on odsuwał głowę sam sobie zadawał ból. Dopiero po czasie pojął o co chodzi- głupi kundel.  

Ale mi wciąż było mało. Po wielokrotnym uciemiężeniu go poprzez dodatkowe poklepywanie jego jąder obrośniętych kolczatką czułam że czas pójść dalej i poczuć się na prawdę wspaniale. Dlatego właśnie ustawiłam go w klatce. Musiał być ciągle pochylony i stać na ugiętych nogach. Nie ćwiczył ? Oh mój Boże a czy to moja wina?A dlaczego miał kucać w powietrzu a nie siadać? Ustawiłam go w klatce przywiązując kajdankami z obydwu stron. A pod spodem jego tyłka na odpowiednim podwyższeniu zapaliłam długą świecę, wolno palącą się. Kolce na genitaliach zostały a "tylko" dodałam dodatkowe obciążniki. Zasada była więc taka, że gdyby stał wyprostowany to może by go nic tak bardzo nie bolało. Ale był w klatce, kucał przez co obciążniki dyndały mu między nogami a więc dodatkowo czuł ból genitaliów oraz palił go w odbyt. Ogień ze świecy muskał mu milutko odbyt gdy tylko się obniżył. Każde smagnięcie ognia wywoływało dziki skowyt. 
Tak milusio obejrzałam z nim miłe niedzielne popołudniowe kino, potem zjadłam obiad a potem oglądałam kolejny program. W trakcie zmieniałam ustawienie i palącą się świecę. Już przy końcówce niedzielnego kina zaczął błagać o litość że jego kutas nie wytrzyma. Że wszystko go boli a on już więcej nie da rady no i dupa, która go pali żywym ogniem. Znalazłam rozwiązanie tej sytuacji i powiedziałam że życzę sobie by -oczywiście będąc cały czas w klatce w tej pozycji i ze świecą-zadzwonił do swej matki i opowiedział jej jakim jest złym psem i gdzie się teraz znajduje oraz jaką karę odbywa z pełnym opisem. 

Zaczął dziko krzyczeć i ryczeć więc posmarowałam jego odbyt czarną tłustą pastą do butów by ogień ją rozpuszczał ba skórze i by go bardziej paliło. Przecież chwalił sie ze lubi tortury z ogniem to o co mu chodziło ? Pasta na zbolaly opalony odbyt szybko mu przypomniała w jakiej jest sytuacji. Gdyby tylko ćwiczył to by na prawdę dal rade .....No ale mamusiny pieszczoszek, obiadki i nic z tego nie wyszło. Ponieważ strasznie wył to go zakneblowałam jego brudną skarpetką. Łzy mu ciekły ciurkiem, dupa bolała smagana ogniem nie mówiąc o skatowanych fiucie i jajach. W końcu ruchem palców i mruczeniem dał znać żeby podejść. Schyliłam się więc do klatki a on wysapał że zadzwoni do matki bo już nie da rady.
Klasnełam ochoczo w dłonie i odrzekłam że za chwilę sam jej wszystko opowie. Ze swojego telefonu wykręciłam numer który znałam i czekałam owej spowiedzi. To był coming out na miarę prawdziwej roli teatralnej. Gdy matka się na niego darła do pokoju wpuściłam......jego dziewczynę. Usiadła na przeciwko klatki tak by ją widział. Słuchała tego całego cyrku lisio się uśmiechając. Oczywiście on nie wiedział że ona już nie zamierza z nim więcej być. Upokorzył ją już nadto. Gdy ją zobaczył zaczął przeklinać matkę i rzucać się w klatce. Siedziałyśmy sobie obydwie tak milusio gdy dziki zwierz szalał. Podchodziłam tylko od tyłu by go odrobinę podrażnić. W końcu udało mi się mu wsunąć wibrator analny który włączyłam na pełne obroty. Ogień, szał w tyłku, poniżenie, upodlenie, i ból kutasa który też podobno tak kochał.....

W scenerie wkroczył w końcu Pan nr 3 twierdząc że nie można tak się znęcać nad biednym psem a on by chciał sobie popatrzeć jak go posuwam. Tym samym przyniósł z naszej sypialni fotel zakryty kocem. 
Był to fotel wykonany na zamówienie bo był w całości wyłożony (siedzisko nogi I poręcze) tępymi kolco-ćwiekami jak do paddle. Pan nr 3 okazał się być diabłem w przebraniu. Oswobodził słaniającego się na nogach psa, gdy ja na sygnał zdjęłam prześcieradło on go pchnął na fotel. Wrzask który z siebie tamten wydał był niczym w porównaniu tych z horrorów. Aż mi się miło zrobiło. Dziewczyna też widać było jest zadowolona. Szybko został na nim usadzony i związany w nadgarstki i kostki. Szarpał się i wyrywał ale bez skutku. Zdjeliśmy z niego obciążniki oraz sznury. Penis głupio leżał zmęczony atrakcjami. Uklękłam więc między jego nogami i zaczęłam mu obciągać. Dziewczyną- by nie czuła się głupio czy samotnie zajął się mój Pan na oczach psa. Również rozłożył jej nogi I zaczął ją posuwać językiem. Kundel nie współpracował bo krzyczał do dziewczyny więc zaczęłam go podgryzać w penisa oraz zmieniłam wibracje jego wibratora w tyłku. W końcu się zamknął i odpłynął.

Gdy Pan bzykał pannę ja w tym czasie zdecydowałam dosiąść mego kudłatego przyjaciela. Usiadłam więc na nim i zaczęłam go ujeżdżać. Poprzez ćwieki w fotelu w jego ciało zaczęły się boleśnie wpijać kolce. Jęczał raz z przyjemności a raz z bólu. W poparzonym tyłku ciągle mu chodził wibrator który był przygnieciony dodatkowo moim ciężarem. Używałam sobie na nim ile chciałam. Ponownie- perwersyjnie wybrałam na telefonie numer matki i włączyłam na głośno mówiący. Gdy dziewczyna z Panem wiła się i jęczała ja mu kazałam z nią rozmawiać na temat kolejnego niedzielnego ich spotkanka u mamuni na obiadku. Mówił do niej spokojnym wolnym tonem choć ja nie byłam cicho i też jęczałam. W końcu matka nie wytrzymała i kazała mu spadać. Nie była głupia, słyszała że mamy orgię a ten idiota sobie do niej dzwoni by pogadać o kotletach czy buraczkach. I tak doszedł- w krzykach matki, w moich jękach, w pieprzeniu jego kobiety przez mojego Pana. Obolały do granic możliwości aczkolwiek wszystko zgodnie z jego granicami usnął na chwilę na tym fotelu. Nie pozwoliłam mu spać. Pan również. 
Odwiazalismy go i nago w kolejnych krzykach wystawiliśmy za drzwi. Nie miał ubrań poza wibratorem w tyłku. Ubranie dostał-wyrzucone przez okno. Musiał tylko po nie wyjść na widok publiczny. Siedział nagi na klatce schodowej do zmroku. 
Potem go już nie było. Z opowiadań tej dziewczyny podobno już nigdy więcej nie opowiadał nikomu że uprawia BDSM I że kocha być psem.
Wszystko było kłamstwem a on chciał się zabawić moim kosztem. 
No to się pobawiliśmy w BDSM, ale po mojemu.....


Z pamiętnika uległej - Moja pewna sadystyczna zabawa

Niedawno zastanawiałam się skąd w mojej ślicznej główce takie okropne pomysły co do zabawiania się z moją psiarnią. Cóż, po jakimś czasie stwierdziłam że z tym moi drodzy trzeba się urodzić. Tego okrucieństwa nie można się nauczyć
 Uwielbiam się znęcać nad poddanymi i niesamowicie mnie to kręci, nie tylko ich ból ale przerażenie, krzyki, płacz i jęki. Najbardziej mnie bawi to z jaką naiwnością na początku traktują moją osobę. Bo uważają że ja wyglądam bardzo niewinnie a więc niegroźnie i nic złego nie może się stać. Piękna ciemnowłosa kobieta z oczami aniołka. Nic bardziej mylnego i nie jeden już się o tym przekonał. 

Swoją drogą niezmiernie mnie denerwują psy, które więcej grają czy mówią niż działają. Wszystko jest takie cukierkowe, zero prawdziwego klimatu. Zero szacunku do klimatu w tym jego nieznajomość. Ciągle tylko : Pani zrobię wszystko aby być tylko Twym podnóżkiem albo o Pani marzę by całować Twe stopki - Pani -Srani -nienawidzę tego dennego glindzenia i słodzenia. Wnerwia mnie to maxymalnie żeby nie powiedzieć że wkurwia. Tak jak i to że stoją przede mną niepewni jak takie przestraszone osły (nie obrażając tych mądrych zwierząt), zgięci w pół jak brzózka na wietrze, wyłamujący ręce, tępi idioci, zero polotu i zachowujący się jak ciapy. 

Gdy widzę takiego ciapeusza wtedy zazwyczaj opętuje mnie szatan. Tylko przez chwilę mam mętny wzrok ale to dlatego, że poszukuje w pamięci kar, które mogłabym wykorzystać na obecnym ancymonie.
Tak samo było z Marcinkiem. Takie duże małe dziecko więc postanowiłam wprowadzić do jego życia odrobinę życia tudzież doświadczenia aby dorobił się choć kawałka charakteru -jakiegokolwiek!Wszystko było lepsze od tego co sobą reprezentował na wzór syjamskiego kota z chorym pęcherzem. 

Mój Pan - wówczas nr 3 - z niedowierzaniem kręcił głową gdy opisywałam jaki trening chcę kociakowi zafundować. Był ze mnie bardzo zadowolony z powodu mojej inwencji choć z drugiej lekko skonfundowany faktem braku wyobrażenia sobie jak tego niby dokonam i ...gdzie. Ale dla mnie nie liczyły się nigdy żadne granice a im coś było trudniejsze do realizacji tym lepsza zabawa. 

W tej sprawie skontaktowałam się z jedną znajomą, której jakaś ciotka czy ktoś z rodziny zajmował się.... tym co chciałam przeprowadzić.

Pewnego dnia gdy miałam już wszystko załatwione i temat był obcykany zadzwoniłam do tego głupiego kocura. Piał i kociał radośnie że aż uszy więdły. Pomyślałam sobie lisio czy będzie tak samo kocio piał by całować me stópki gdy się ostro zabawimy. 
Spotkaliśmy się na wylocie Warszawy, kociak wsiadł ucieszony na ekscytujące spotkanie, Pan w ciszy prowadził. Po pół godzinie dosiadł się do nas Michał-mój drugi pies - szczerze znielubiony przez Marcina. Bawiło mnie to jak zawsze reagował na niego więc uznałam że do mojego eksperymentu nada się doskonale. W końcu w pewnym momencie gdy byliśmy już trochę dalej od Warszawy a droga była wiejska rozpoczęłam swe popisy. W końcu zatrzymaliśmy się na mój znak. Michał został z tyłu a Marcina wyprowadziłam z auta. Zawiązałam mu ręce za plecami, do obroży dopięłam łańcuch, który uwiązałam do haka auta. Chciałam by sobie trochę pobiegał i by lepiej na tym się skupił a nie na wiecznym świergoleniu czego to on mi niby nie zrobi. Sama zaś udałam się do auta. Kazałam Michałowi usiąść na środku tylnego siedzenia, rozpiąć rozporek i wyjąć penisa. Usadowiłam się na nim, podniosłam sukienkę by Pan z przodu miał dobre widoki. Zaczęliśmy się bawić : Pan ruszył a ja zaczęłam ujeżdżać jego twardego kutasa. Miałam widok na kociaka Marcina biegnącego za samochodem. Pierw jechaliśmy powoli ale powoli przyśpieszaliśmy pod tempo mojego ruchania i głośnych jęków. Widziałam przez szybę wykrzywioną twarz kocura był ewidentnie zły i nabuzowany. Karząc go więc dalej zrzuciłam z siebie bluzkę, Michał łapczywie obciagnął poły stanika by wyjąć z niego moje piersi. Ujmował je w dłonie I ściskał sutki. Wyginałam się krzycząc dziko z rozkoszy. Kocur teraz był już cały czerwony i spocony. Utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy, coraz bardziej robił się poddany i spokojny. Biegł równo i spokojnie. Wyszeptałam do Pana:
- Przyśpiesz.....

Przyśpieszył a tamten obudził się z letargu musząc przebierać szybciej swymi nóżkami. Michał pocierał mą łechtaczkę gdy się nad nim unosiłam i opadałam. Byłam bardzo mokra. Czułam jak jego palce ślizgają się wokół mnie i to mnie jeszcze bardziej nakręciło. Patrzyli na mnie oni wszyscy: Pan w lusterku, Michał i Marcin biegnący za autem. Doszłam głośno krzycząc. Michał jak zwykle całował moje piersi. Odchyliłam się wstając z klęczek. Z cipki kapała mi sperma. Byłam zmęczona i czułam się perwersyjnie oraz zboczenie wyruchana. Zatrzymaliśmy się na poboczu. Pan wyszedł z auta i odwiązał psa od haka oraz przyprowadził go do tylnych drzwi. Wtedy już ja leżałam z rozłożonymi nogami. 
- Wejdziesz do auta gdy mnie wyliżesz ze spermy Michała. W trakcie masz się mu patrzeć w oczy. Czy zrozumiałeś co do Ciebie mówię?

Wciągnął głęboko powietrze i widziałam jak się w sobie wewnętrznie zapadł.

-Oczywiście nic nie musisz. Zawsze możesz odejść i nigdy nie wracać. 

Ukląkł w ciszy przed autem i dotknął mych warg sromowych rozszerzając je. Z tyłu za jego plecami stał Pan patrząc mi głęboko w oczy. Widziałam że był maksymalnie podniecony. Żar. Palący żar. 

Marcin schylił głowę zanurzając język w mojej dziurce. Lizał i ssał jej zawartość. Podnieciłam się. Pan rzekł:
- Daj jej orgazm. Chciałbym popatrzeć. 

Od razu przyssał się do mojej pochwy i twardej łechtaczki. Lizał ją zapalczywie i mocno ssał. Myślę że też robił show przed tym drugim i przed Panem. Nieoczekiwanie dla wszystkich doszłam przeciągle jęcząc....Moje nogi słodko omdlewały tak jak jak ręce trzymające się siedzenia. 
Końcowo Michał siedział za kierowcą, ja w środku a Marcin po mojej prawej. Znowu Pan ruszył i jechaliśmy dalej. Po blisko godzinie skręciliśmy w leśną drogę która prowadziła szerokim łukiem wśród wysokich traw i paproci. Na jej końcu znajdował się domek z małym ogrodem. Zatrzymaliśmy się przed i wyszliśmy z auta.

Ja szalenie podekscytowana, Michał zaciekawiony a widać Marcin lekko przejęty. Pan miał grobową minę ala mina pokerzysty. Poza tym jak się domyślam sam był zaciekawiony jak to wszystko będzie wyglądać. 

Z domu otworzyły się drzwi i wyszła drobna kobieta. Gestem dłoni zaprosiła nas byśmy weszli przez furtke w tym do domu.

Poszliśmy więc. Uśmiechając się pod nosem podskakiwałam jak mała dziewczynka na czekające na mnie atrakcje. Michałowi kazałam zostać w aucie, które zamknęliśmy a w trójkę udaliśmy się do domu.

Marcin już był bardzo niepewny i już nie terkotał jak szalony. Był cichy i wyczekujący czyli taki pies jaki lubię.
Zeszliśmy w trójkę do piwnicy. 
Była ciemna i bez okien ale sucha i czysta. Na jej środku stał duży drewniany stół z różnymi przyrządami do zapinania ofiar.
Spojrzałam się na Marcina a on na mnie. Kazałam mu się rozebrać do naga i położyć na stole. W trakcie jeszcze zdążył ten głupi kocur wyjąkać czy pamiętam jego granice. 
Wycedziłam mu słodko do ucha że oczywiście wszystko pamiętam. Na chwilę uspokoił się. Gdy przywiązałam jego ręce w kajdany do stołu podniecił się. Uśmiechnęłam się do niego słodko a on ten głupi uśmiech lalusia odwzajemnił. Z takim samym słodkim uśmiechem do tego debila ściągnęłam z góry szynę i upięłam jego nogi tzn kostki i je rozszerzyłam.
Teraz leżał przede mną związany pies z uniesionymi nogami a jego dupa była totalnie odkryta. Z radości klasnęłam w dłonie wydając okrzyk radości a Pan tylko przewrócił oczami szeroko się uśmiechając.

-Wariatka ! 

Nic sobie nie robiłam z tego jego wariatkowania. 
-Przecież taką mnie kochasz więc...? Zawiesiłam zalotnie głos a on szarmancko ugiął się w ukłonie.
-Czyń honory Kochanie, miłej zabawy.

Pan stał obok mnie w niemym oczekiwaniu a ja dałam znać Pani Monice, że zaczynamy. 

Podeszłam do stołu obok głowy mojego głupiego naiwnego kota i mu wyszeptałam do ucha że ten dzień zapamięta do końca swego życia i że może nie od razu ale będzie mi za to wdzięczny. Kolejny raz upewnił się czy pamiętam wszystkie jego granice. Przytaknęłam mówiąc że wszystko jest w ramach jego granic no ......chyba że coś zataił.
Powiedział że nie zataił. 
Leżał głupio zrelaksowany i taki oklapnięty jak kocie ciało. Wiedziałam że zaraz będzie się darł w niebogłosy i że nikt go nie usłyszy ...co najwyżej las. Już samo to było mega podniecające. Pan znając mnie i słysząc me myśli znowu się zaśmiał. Odwrócił się plecami i włączył telewizor. Od razu Kot zobaczył siebie na ekranie. Ruszył pupą i sapnął. Po chwili podeszła do niego Monika ze swoimi zabawkami w słoikach. Były one pełne czarnych grubych i obślizgłych pijawek. 
Kocur widząc w telewizorze co go czeka zaczął swe ucieczkowe tańce z okrzykami - zaczęło się. Monika odkręciła słój i wypuściła swoje czarne dzieciaczki (jak je nacywała) na kocie ciało. Pełzały szybko wijąc się a Marcin szarpał się krzycząc dziko. Dzieciaczki rozlazły się na jego klatce piersiowej nurkując np w jego pępku i schodząc niżej. Kiwnęłam Monice a ona otworzyła drugi słój. Ferajna wybiegła na penisa i nogi. Teraz Marcin już się darł. Szarpał się a cały stół chodził razem z nim. Oblazły jego mosznę i penisa. Zaczęły się wbijać pod skórę i pić krew. Marcin szalał i się darł - to była prawdziwa psychoza a szczególnie gdy jedna dobijała się szalenie do jego penisa i wpęzła doń przez cewkę. Jej czarny tyłek wystawał wijąc się i ruszając odwłokiem w takt wrzasków Marcina. To było niesamowite patrzeć na niego i tam być. Kolejne zaczęły złazić niżej aż do tyłka i wchodzić do jego środka. Marcin krzyczał jak opętany podskakując na stole ale ja nic sobie z tego nie robiłam tylko patrzyłam zaaferowana. Teraz był czas na Michała, dałam znak by Pan po niego poszedł. Po krótkim czasie przyszedł z nim związanym tak jak ustaliliśmy. Miał wyssać pijawki z Marcina : z fiuta i dupy albo odejść I nigdy nie wracać. Zgadnijcie ! Nie zdecydował się. Użył czarnego hasła ale nie od razu dałam mu odejść. Pan na mój znak wziął w dłoń drut kolczasty ze skórzaną rękojeścią. Moje pożegnalne narzędzie tortur. 
Zaczął go bić raniąc. Musiał wytrzymać 30 uderzeń - na to zgodził się w kontrakcie co do pożegnania. Zlana czerwona i poraniona dupa czasowo odwróciła uwagę kota od jego sytuacji ale na krótko bo Monika otworzyła trzeci mniejszy słoik a czarne dzieciaczki wylazły mu na oczy, usta, nos, uszy i głowę. Zaciskał obsesyjnie usta i oczy, wył przez nos. Ale one i tak wchodziły mu do nosa i uszu, w policzki. To było prawdziwe piekło. Ten w czarnych dzieciach tamten lany do żywej rany na dupie.
Wszystko to działo się w głębi lasu gdzie nikt nie mógł żadnego usłyszeć. Czułam się wspaniale. 
Gdy Pan przestał bić byłego psa drutem podszedł do mnie i łapiąc mnie za biodra ustawił przy ścianie. 
Od razu się we mnie władował, mocno i z impetem i to był mega seks choć tylko szybki numerek. Wśród krzyków psa, płaczu drugiego i my w tym wszystkim - to było super. Oboje byliśmy na skraju już od dłuższego czasu i chcieliśmy spełnienia. 

Dla obrońców praw człowieka i innych nadwrażliwych debili - oczywiście że się do tego przygotowałam też pod kątem medycznym. Do hirudoterapii nadają się wyłącznie pijawki hodowlane w warunkach izolowanych, bez kontaktu z otoczeniem zewnętrznym oraz żywione w sposób kontrolowany. Pijawki lekarskie objęte są w przyrodzie ścisłą ochroną gatunkową, dlatego na ich hodowlę, sprzedaż i zakup potrzebne są specjalne zezwolenia. Pijawki mogą być przechowywane w wodzie niskozmineralizowanej. Stąd była obok Monika - specjalista od pijawek. Gdybyście chcieli się tak pobawić te same pijawki nie mogą być używane do innych zabiegów, wolno je stosować tylko jednorazowo. Po użyciu powinny być potraktowane, jako odpad medyczny: wrzucone do odpowiedniego pojemnika, zalane spirytusem i przekazane do utylizacji. Tak było też i u nas.
Nie od dziś wiadomo, że pijawki poprawiają również krążenie w obrębie prącia i ułatwiają regenerację naczyń krwionośnych. Warto dodać, że dodatkowo wydzielają endorfiny, które wpływają na zwiększenie libida u panów. Istnieją również teorie, że skoro pijawki poprawiają przepływ krwi w ciałach jamistych prącia, zwiększają również jego obwód. Wiec defacto można powiedzieć że zadbałam o jego kutasa w sposób luksusowy choć on tego jakoś nie potrafił zobaczyć.

Lubiłam jak krzyczy gdy weszły mu do odbytu albo do środka do penisa, a także gdy go całego otoczyły tworząc z niego czarny i obślizgły kikut. Bo był oklapnięty- z czego też się w trakcie śmiałam. Nie potrafił się podniecić tak jak my z Panem. Potem już tylko leżał jak takie kocie ciało. Monika zdjęła mu pijawki widoczne na ciele a resztę miał wydalić sam - z penisa i z odbytu. Przecież to nie moja wina że one tam weszły.....

Wypuściliśmy obydwu kawalerów zostawiając ich samych na rozwidleniu dróg. Michał sam zrezygnował a Marcina tego głupiego kocura nie chciałam ja. Był słabeuszem i nie wart mnie jako jego Dominy. Myślę że obydwoje dostali porządną lekcje życia, jak myślicie co wpisali do swoich kolejnych służalczych umów względem Pani ?Czyżby to były może.....pijawki?😈


Kontakt i o blogu

Zapraszam do lektury moich 25-letnich wspomnień w klimacie BDSM i nie tylko, zamieszczonych na blogu: kinkygloryhole.blogspot.com  Na blogu ...