Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emocje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emocje. Pokaż wszystkie posty

Z pamiętnika uległej - Mój ból emocjonalny poprzez utratę wyjątkowości

Nie w każdej mojej relacji D/s odczuwałam ból emocjonalny tego typu. 

Po raz pierwszy poczułam ten ból z R. Byłam bardzo młoda gdy się poznaliśmy. Był moim pierwszym mężczyzną, kimś bardzo wyjątkowym, moim przyjacielem i miłością życia. Wiem, że gdyby żył, gdyby nie doszło do tej tragedii to bylibyśmy razem do dziś dnia. 

Eksplorowaliśmy razem sex i BDSM. 
Wszystko co robię teraz - z R. zaczęłam po raz pierwszy. 
Razem uprawialiśmy swing, cuckold, choć wówczas nawet nie znaliśmy tych wszystkich nazw. To były wczesne lata 90 i internet nie był powszechny ale nas to zawsze bardzo kręciło. 

Mimo, że byliśmy bardzo młodzi i nie mieliśmy jeszcze zbyt dużego doświadczenia jak podejść do kwestii bezpieczeństwa emocjonalnego to zawsze dużo na ten temat rozmawialiśmy. Rozmowy rozmowami ale życie było życiem.
Obydwoje byliśmy atrakcyjni, co przyciągało do nas różnych ludzi także tak samo atrakcyjnych jak my. A więc była chemia i często była tak duża, że czuć ją było w samym tylko spojrzeniu a co dopiero seks.

Pamiętam miałam wówczas spore obawy i byłam zazdrosna o R. Ale nie o to, gdy był w innej, gdy ją całował czy pieścił językiem jej łechtaczkę lub ssał piersi ale gdy widziałam jak między nimi tworzy się pewnego rodzaju intymna więź. Tylko ich prywatna więź, do której ja nie miałam ani prawa ani dostępu mimo, że byłam tuż obok. Wtedy ogarniała mnie bezsilność i złość bo czułam, że zwyczajny sex z inną kobietą wykracza poza zwykły swing czy cuckold a nie chciałam nigdy by tak to wyglądało. To była właśnie ta okazywana gestami lub słowami czułość, intymność, ich bliskość, to że byli zaborczo skupieni tylko na sobie nie patrząc na mnie. To, że całował ją po seksie w czoło lub patrzył jej czule w oczy czyli robił coś, co było przeznaczone zawsze tylko dla mnie. A nagle obca kobieta dostawała to od niego na tacy. To bardzo boli. Patrzeć i nie móc nic zrobić, powiedzieć, dopiero po spotkaniu, w zaciszu domowym, po sporym ochłonięciu ...rozmowy o tym co było nie tak i czego nie chciałam by powtarzał. Bywało z różnym skutkiem, bo takie spotkania zazwyczaj mimo, że planowane to zawsze mimo wszystko wyglądają trochę inaczej. I zawsze trzeba być przygotowanym na jakiś spontan pod warunkiem, że nie przekracza on ustalonych granic spotkań z innymi. Nie wiem skąd wtedy o tym wszystkim wiedzieliśmy, i on i ja byliśmy młodzi, w naszych domach nie rozmawiało się za dużo z dziećmi bo rodzice byli zajęci pracą i innymi sprawami. Wiele rzeczy czuliśmy podświadomie choć też mieliśmy wpadki, mierzyliśmy się z rywalizacją drugiej pary oraz często ich próbami obalenia naszych granic i wywalczenia sobie tego co oni chcieli i to różnymi sposobami. 
Z różnym skutkiem. To wszystko sprawiało, że w przypadku tych wpadek czułam ból emocjonalny oraz że gdzieś po drodze utraciłam samą siebie, przez niego i to co robił z innymi kobietami. Bo ze mną tak samo uprawiał sex i też był czuły więc defacto niczym specjalnym się nie wyróżniałam. Nie było nic co mogłoby być tylko nasze, oddawaliśmy całych siebie innym ludziom a potem pojawiał się taki stan podobny do kaca moralnego. Nie zawsze tak było ale dosyć często szczególnie wtedy gdy mieliśmy mało czasu dla siebie. Gdy więcej było z nami innych niż nas samych dla siebie.

Z Panem nr 1 nie mieliśmy takiej głębokiej relacji i mocnej więzi bym odczuwała te wszystkie uczucia. 
Byliśmy ze sobą krótko, byliśmy niedobrani pod kątem potrzeb seksualnych. Ja wówczas po śmierci R. też byłam w jakimś letargu i nie potrafiłam dostrzec tych oczywistości. To wszystko było za szybko i w efekcie po tancerce brzucha w prezencie - 
(post pt. Elegia o Panu nr 1) - razem zdecydowaliśmy by zakończyć naszą wspólną przygodę. 

Odczuwałam ten ból emocjonalny wyjątkowo silnie z Panem nr 2. Byliśmy sobą bardzo zauroczeni, podniecaliśmy się nawzajem, była między nami bardzo dużo chemia. 
Po raz drugi po R. czułam momentami, że tracę swą świadomość wyjątkowości. 
Czułam emocjonalny ból, który towarzyszył mi w różnych fazach naszej relacji. W pewnym momencie przestałam się czuć szczególna dla Pana nr 2. I przestałam się czuć szczęśliwa w relacji z Nim. Czułam się jak jedna z wielu i jako nikt wyjątkowy. W pewnym momencie było tak duża ilość niewolnic i innych suk, że czułam się widzem tych zabaw a nie uczestnikiem. Mimo, że brałam w nich udział, będąc oddawana innym to nie odczuwałam by Pan zwracał na mnie uwagę podczas sesji. Pan twierdził, że niczego takiego nie ma i że dalej czuje do mnie to samo co wcześniej. Ale nie potrafił mnie przekonać. 
Nie odczuwałam, że mamy jakiś swój własny intymny świat, że mamy jakieś tylko nasze zachowania seksualne, które były tylko dla nas i tylko nasze. Dodatkowo bolało mnie to, że nawet gdy znaleźliśmy takowe to wcześniej czy później oddawał je obcym, chcąc zobaczyć się w tych sytuacjach z innymi kobietami. To było dla mnie krzywdzące i ponownie nie czułam się ani ważna ani nikim wyjątkowym. Bo to co było nasze po chwili już było obce, czyli całościowo nieważne.

Z Panem nr 3 byłam już twarda. Niestety takie sytuacje z przeszłości kształtują poglądy i charakter. Byłam już bardzo doświadczona w tej materii i trochę się zamknęłam w sobie. Natomiast Pan nr 3 nigdy nie fundował mi takich emocjonalnych karuzeli może z tego powodu że był wobec mnie bardzo zaborczy, zazdrosny o mnie i rozumiał ten stan emocjonalny oraz jego pułapki. Wbrew pozorom wcale nie taki błachy stan. Nie dyskutowany może przyczynić się nie tylko do niesnasek ale do oddalenia się pary czy w dłuższej perspektywie nawet rozpadu relacji. Zawsze dbał o mnie pod tym kątem, dużo rozmawialiśmy, chciał zawsze wiedzieć jak się z daną rzeczą czuję, jakie mam potrzeby, co chciałabym na takich spotkaniach wprowadzić a czego nie chcę, jak sobie wyobrażam byśmy na tym spotkaniu się zachowywali. Nieważne czy był to cucold czy swing czy orgia. Mieliśmy ustalone zasady i się tego twardo trzymaliśmy. Nie zmienialiśmy nagle zdania podczas spotkań mimo ustalonego planu. Nie pozwalaliśmy innym przekraczać naszych granic. To pierwszy Pan w moim życiu, który to doskonale rozumiał i wyjątkowo o to zawsze zabiegał. 

Pan nr 4 był w innym etapie mojego życia. Zdecydowanie na dużo wyższym poziomie od poprzednich relacji D/s. Był dojrzałym Panem, doświadczonym i także bardzo pilnował ustalenia i nieprzekraczania granic wraz z budowaniem naszej intymności i bliskości. Szczególnie, że w taki sposób stracił swoją wówczas najlepszą uległą-słynną już z moich opowiadań Patrycję. Właśnie podczas takich spotkań gdy oddawał innym kobietom wszystko to, co należało do Jego uległej. Od gestów, po czułość, zdrobnienie imion, chęci tworzenia relacji przyjacielskich z nowymi parami mimo że ona nie chciała, podkreślania wyjątkowości innych kobiet przy braku komplementowania swojej przy tej obcej itp rzeczy. Rozumiem ją doskonale. To się musiało tak skończyć. Ona to zakończyła nie mogąc dojść z Nim do porozumienia. Bagatelizował jej słowa, mówił że to jest nic ważnego i się nie liczy i by się nie martwiła. Ale ona czuła i to i się inaczej. Z drugiej strony nie robił niczego także specjalnego by to jej okazać. Czuła się stłamszona i nikim ważnym dla Niego. 
Ja byłam Jego uległą zaraz po Patrycji. To było nowe i dla niego i dla niej . Dla mnie też - tym bardziej, że wiele razy pojawiała się w naszych zabawach a także życiu i to też w pewnym momencie zaczęło mi bardzo przeszkadzać i uwierać. Nie rozumiałam po co w tym wszystkim jestem ja skoro była jego ex i jaka jest moja rola w tej relacji. Szybko temu zaradził i ukrócił te spotkania a nawet jak się z nią spotykał to mi o tym nie mówił jak wcześniej. W trakcie zaś uważnie mnie obserwował. Był dobrym obserwatorem i zawsze - oprócz jego niewolnicy w ciąży- starał się nie dopuścić do takiej sytuacji jak było z Patrycją. Mieliśmy swój świat, swoje weekendy, tylko swój prywatny czas. Gdy szliśmy na imprezę tylko mnie adorował a nie rozglądał się za innymi kobietami do naszego łóżka.
Tak samo chodziliśmy na miasto na romantyczne kolacje a podczas urlopu oprócz dni szaleństw mieliśmy siebie bardzo blisko i bardzo intymnie. Nikomu w te dni nie pozwalał wejść między Nas. 

Z perspektywy czasu uważam, że tu gdzie jestem teraz - przy Panu nr 5 to jest ten czas, że już wiem co z czym się je aczkolwiek staż nie ma znaczenia co do tego odczucia tylko wspólne ustalenia i ich właściwa realizacja. Uwielbiam bawić się w różne konstelacje zabaw seksualnych, bo towarzyszy im adrenalina, podniecenie, zabawa, nieprzewidywalność. Ale wiem też, że oprócz tego szaleństwa nie wolno stracić siebie i obydwojga w relacji. Kobiety muszą czuć się w relacji wyjątkowe a mężczyźni powinni o tym pamiętać. My kobiety jesteśmy i żyjemy emocjami, analizujemy, mamy to we krwi, dlatego pamiętamy co biedny facet robił 3 lata temu w niedzielę po godz14 gdy przyszła do Was cycata sąsiadka z 3 piętra pożyczyć cukier. W większości nasze obawy są bezpodstawne ale czasem mają silne podstawy poprzez pewne drobne zachowania mężczyzn odbiegajacych od naszych oczekiwań- niedyskutowane urastają do rozmiarów Himalajów. Lepiej ten czas poświęcić na wspólną zabawę aniżeli przykrości dlatego trzeba rozmawiać, o trudnych rzeczach też.

Słów kilka....

Dominacja nie tylko w relacji BDSM dostarcza bardzo mocnych emocji i jest formą urozmaicenia sfery erotycznej.

Nie jest ona formą molestowania seksualnego ponieważ odbywa się za zgodą partnerów, którzy wchodzą w rolę uległych lub dominujących. 

Role te mogą być przypisane na stałe lub zmieniać się w zależności od sytuacji szczególnie gdy jeden z partnerów jest switchem jak ja. 

Lubię zamieniać się w Dominę i bawić się z moimi niewolnicami, niewolnicami lub uległymi. 

Uwielbiałam gdy Pan patrzył wtedy na mnie, ewentualnie się dołączał i razem dominowaliśmy. 

Byliśmy jak Bonnie & Clyde w wersji BDSM. Bardzo źli i bardzo kinky....

Przemyślenia uległej - umiejętność okazania emocji

Emocje.......w relacji powinny być emocje. 

Nie mam na myśli uczucia pomiędzy stronami - bo nie zawsze ono jest i być musi - ale mówię o szczerych emocjach odczuwania podczas sesji. Ta głębia tych uczuć, ich ciągłość i bezgraniczność zawsze mnie szalenie ekscytowały.

Fascynacja. Nieskończona ezgraniczna fascynacja i radość z przeżywanych emocji. Radość z tego co jest tu i teraz. Że jesteśmy tylko we dwoje i nie ma absolutnie żadnego tabu. Że są inni lub inne. Że to wszystko się dzieje dla mnie i bym mogła odczuwać i pływać w uległości i posłuszeństwie. Że im bardziej jestem Mu oddana i posłuszna tym bardziej On jest spełniony i szczęśliwy. Że może zrobić ze mną dosłownie wszystko czego zapragnie a ja Mu to z radością ofiaruję.

Umiejętność odczuwania i okazywania emocji jest bardzo ważna. To po mimice, gestach, wzroku, ruchach czy głosie Dominujący może rozpoznać emocje, które uległa przeżywa. I na ich podstawie decydować o kierunku sesji i jej natężeniu. Niby to jest taka prosta rzecz i wydawałoby się, że łatwa ale znałam uległe lub niewolnice, które nie potrafiły przekazać swych emocji. To defacto jest odrobinę dyskomfort dla Pana, który zdaje się tylko na swe wyczucie. A co ma zrobić obcy Pan, któremu uległa została przekazana na sesję w ramach np kary?

Jeśli podczas chłosty nie zobaczy nie usłyszy reakcji czy jakiekolwiek znaku może zitensyfikować lanie, które dla uległej może się różnie skończyć.

Z Panem Ka mam tę niewidzialną nić porozumienia i patrzenia na klimat .
Pan czyta mnie jak otwartą księgę. Ja nie muszę nic mówić, spojrzenie czy reakcja wystarczy. Tak było między nami od początku.
Gdy się poznaliśmy dużo rozmawialiśmy przez internet.
Nie widzieliśmy się a mimo to rozumieliśmy się bez słów.

Ufam Panu Ka bezgranicznie.
Wierzę, że wszystko co zaplanuje i zorganizuje będzie czymś niepowtarzalnym w emocje.
Wyzwolenie przez zniewolenie.
Wolność na smyczy i w obroży - oto jest właśnie moje życie.

Przemyslenia uległej - czy uległa może posiadać nieprzyjemne odczucia wzgledem Pana?

Kiedyś dawniej krzyknełabym ochoczo: tak, oczywiście, że tak, uległa jest przede wszystkim kobietą.

Ale dzisiaj odpowiedziałabym, że jeśli jest to seria lub ciągłość negatywnych uczuć wzgledem Dominującego to należy zadać pytanie: dlaczego tak się dzieje i z czego to wynika.

W zależności od odpowiedzi kroki ku rozwiązaniu tej sytuacji będą inne.

Oczywiście, zgadza się, że uległa jest kobietą, to jest jasne. Ale w relacji D/S jest przede wszystkim uległą.
Jej głównym zadaniem jest wiernie i ochoczo służyć swemu Panu. Powinna także o Niego dbać, w zależnośco od tego czy relacja jest rozciągnięta na codzienność powinna dbać o jego zdrowie, o dom, o ciepłą strawę, o Jego rozrywkę szeroko rozumianą. Jednocześnie powinna to robić z radością w sercu i na obliczu, być potulna, grzeczna i zawsze zmysłowa.

Pan zaś widząc jej oddanie, poświęcenie jest szczęśliwy i spełniony. Może ją nagradzać lub po prostu mieć do niej jakieś określone ciepłe uczucia. Może o nią dbać, troszczyć się o nią w różnoraki sposób.

Służba Panu powinna być traktowana jako niezwykły dar i przywile. Ona ma dawać szczęście. Służba powinna sprawiać że kobieta czuje się spełniona poprzez wykonywanie swojej roli. Służba powinna dawać moc, siłę I pewność siebie. Powinna radować uległą a ta z kolei powinna się każdego dnia starać zaskakiwać swego Właściciela coraz to nowymi prezentami ze swego posłuszeństwa.

Dopiero potem jest kobietą. Kobieta ma prawo się źle czuć czy być zmęczona a Dominujący jako mężczyzna powinien być otwarty i zauważać te stany. Nie tylko zauważać ale jeszcze odpowiednio reagować. Etykieta.
Panowie, wtedy nie przywiązujemy Ropuszek do krzesła i nie dajemy jej lania by wytrzepać jej z tyłka miny tylko miło i romantycznie spędzacie wieczór. Można odciążyć uległą zamawiając nawet 3 dni z rzędu obiad na wynos, zrobić jej masaż, gorąca czekoladę czy porobić razem to co ona lubi. Jak to mówił Pan nr 2 - czasem trzeba "posmarować" by się zwróciło:D

Gdy uległa odczuwa negatywne uczucia wobec Dominującego np złość powinna się zapytać siebie dlaczego tak się dzieje. Najważniejsza jest diagnoza problemu .Złość często bywa podyktowana zazdrością lub zmęczeniem ( tzw znużeniem). Bywa też, że służka może czuć się niedoceniana, samotna a przez to zwyczajnie zła. Może nie czuć troski swego Posiadacza lub może oczekiwać innej troski aniżeli ją otrzymuje.

Moim zdaniem właściwie każde takie negatywne uczucie to mała "porażka" przede wszystkim Dominującego. Dominujący przy wyborze uległej powinien kierować sie rozumem a nie sercem. Powinien zdawać sobie sprawę z jej pragnień I erotycznych fantazji oraz czy są one zbieżne z jego własnymi. Powinien orientować się czy dana uległa jest w stanie sprostać jego oczekiwaniom, czasem poprzez jej fizjologię jest to niemożliwe.
Powinien wiedzieć jakie ona ma oczekiwania, granice I jak chce by wyglądała ich relacja. Jako Władca powinien poznać jej lęki, zahamowania czy obawy. Powinien nie tylko je poznać ale je dodatkowo omówić z uległą. A z kolei jej zadaniem jest być szczerą i grzecznie odpowiadać na zadawane pytania. Drogie Ropuszki-to jest czas na szczerość, żadnych fochów czy obrażania się.

Często niemonogamia jest powodem złości lub zazdrości. Studium o Niemonogamii zakończyłam pisząc ostatnio 6 ostatnią jej część. Zazdrość jest odbiciem siły i pewności uległej w Waszej relacji oraz jej samooceny. Jeśli Dominujący nie czyni wystarczająco wiele by jego uległa czuła się piękna i wyjątkowa to znaczy, droga którą obrał względem jej jest niewłaściwa.

Często niemonogamia bywa granicą bezwzględną, stawiana przez uległe wzgledem Dominującego. Zaborczość. Gdy Dominujący lubi niemonogamię powinien wtedy zdawać sobie sprawę że ta uległa nie jest dla niego. Pewnych granic nie da się przekroczyć bo są one głęboko zakorzenione w podświadomości czy kulturze. Przekraczanie takiej granicy na siłę bo "uległa jest na służbie" może skończyć się dla niej traumą a nawet załamaniem. Nie wspominając wogóle o końcu relacji i wycofania się z klimatu. Wtedy wyrządzicie jej krzywdę a zranienie kogoś dla własnej przyjemności to nie jest żadna służba. Wtedy Dominujący staje się pseudo-masterem.  Każda strona ma do wykonania swoją rolę jak najlepiej potrafi. W taki sposób że gdy nawet ta relacja się zakończy to uległa będzie mieć o Panu dobre zdanie.
Uległe muszą zaś pamiętać o tym że muszą być silne i odważne. To nie jest rola dla słabych kobiet - marionetek.

Bardzo lubię rozmawiać z ludźmi. Lubię znać ich zdanie na różne tematy. Ostatnio bardzo dużo rozmawiam o klimacie czy to na GG czy na instagramie albo poprzez maile. Pisze tak samo dużo kobiet jak i mężczyzn.

Powiem szczerze, że czasem bywam lekko przerażona skalą ignorancji wobec klimatu.

Dla wielu ludzi BDSM to po prostu ostry sex. Piszą do mnie Dominujący w wieku 19 lat czy 24 mówiąc że są doświadczeni. To samo analogicznie uległe. Gdy pytam Dominujących o rodzaj tresury lub ich szkoły oni nie rozumieją o czym ja do nich mówię.
Wtedy zazwyczaj jeden z drugim mi mówią : no ma suka klękać i ssać Pana fiuta a jak nie to będzie zlana dupa. A uległe się mnie pytają z kolei o swoje prawa bo są traktowane jak podludzie czy zabawki erotyczne bez prawa głosu.
Jak Dominujący mając 19 lat może być doświadczony?Chyba tylko w bsjkopisarstwie. Jak uległe mogą być tak naiwne oddając swe ciało i bezpieczeństwo Dominującemu który na niczym się nie zna ?

Potem te sytuacje rodzą właśnie  negatywne uczucia z rozczarowaniem włącznie.

Nie tak było gdy zaczynałam zabawę 25 lat temu.

Może to znak naszych czasów, nie wiem ale mi się ten nowy trend nie podoba, szczególnie powstały po 50 twarzach Greya.

Bo to nie jest żadne BDSM tylko zabawa w BDSM lub zwyczaje hardcore porno.

Słowo na Niedzielę 😈

Kobiece piersi. Wbrew pozorom często pomijany element kobiecego ciała a bardzo niesłusznie. Drodzy Panowie czy kiedykolwiek bawiliście się ...