Pokazywanie postów oznaczonych etykietą związek Bdsm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą związek Bdsm. Pokaż wszystkie posty

Przemyślenia uległej - umiejętność okazania emocji

Emocje.......w relacji powinny być emocje. 

Nie mam na myśli uczucia pomiędzy stronami - bo nie zawsze ono jest i być musi - ale mówię o szczerych emocjach odczuwania podczas sesji. Ta głębia tych uczuć, ich ciągłość i bezgraniczność zawsze mnie szalenie ekscytowały.

Fascynacja. Nieskończona ezgraniczna fascynacja i radość z przeżywanych emocji. Radość z tego co jest tu i teraz. Że jesteśmy tylko we dwoje i nie ma absolutnie żadnego tabu. Że są inni lub inne. Że to wszystko się dzieje dla mnie i bym mogła odczuwać i pływać w uległości i posłuszeństwie. Że im bardziej jestem Mu oddana i posłuszna tym bardziej On jest spełniony i szczęśliwy. Że może zrobić ze mną dosłownie wszystko czego zapragnie a ja Mu to z radością ofiaruję.

Umiejętność odczuwania i okazywania emocji jest bardzo ważna. To po mimice, gestach, wzroku, ruchach czy głosie Dominujący może rozpoznać emocje, które uległa przeżywa. I na ich podstawie decydować o kierunku sesji i jej natężeniu. Niby to jest taka prosta rzecz i wydawałoby się, że łatwa ale znałam uległe lub niewolnice, które nie potrafiły przekazać swych emocji. To defacto jest odrobinę dyskomfort dla Pana, który zdaje się tylko na swe wyczucie. A co ma zrobić obcy Pan, któremu uległa została przekazana na sesję w ramach np kary?

Jeśli podczas chłosty nie zobaczy nie usłyszy reakcji czy jakiekolwiek znaku może zitensyfikować lanie, które dla uległej może się różnie skończyć.

Z Panem Ka mam tę niewidzialną nić porozumienia i patrzenia na klimat .
Pan czyta mnie jak otwartą księgę. Ja nie muszę nic mówić, spojrzenie czy reakcja wystarczy. Tak było między nami od początku.
Gdy się poznaliśmy dużo rozmawialiśmy przez internet.
Nie widzieliśmy się a mimo to rozumieliśmy się bez słów.

Ufam Panu Ka bezgranicznie.
Wierzę, że wszystko co zaplanuje i zorganizuje będzie czymś niepowtarzalnym w emocje.
Wyzwolenie przez zniewolenie.
Wolność na smyczy i w obroży - oto jest właśnie moje życie.

Słów kilka...

Cyt " Zaprzęgnij intelekt i pragnienia do sprawiania przyjemności także na co dzień. Pragnij mojego zadowolenia nie tylko w sferze erotycznej ale również w drobnych, codziennych sytuacjach i okolicznościach. Poznaj mnie, dowiedz się co lubię, jak lubię, co mi się podoba. Ja zrobię to samo dla Ciebie by pokazać Ci, że zwracam uwagę na detale, że jesteś dla mnie ważna i że można uszczęśliwić su na bardzo wiele różnych sposobów.

Niech uległość będzie Twoją potrzebą, nie kaprysem czy zachcianką. Niech potrzeba realizacji w niej będzie w Tobie tak silna, jak tylko się da. Pokaż mi, że to naturalne, że pragniesz wykonywać polecenia nie dlatego, że tak trzeba, że wypada czy ze strachu przed bólem ale dlatego, że tak chcesz, że dla mnie chcesz, że dla mnie warto. Pozwól mi zapracować na to abyś tak właśnie myślała.

Bądź inteligentna i dojrzała emocjonalnie. Pozwól się zdobyć i zawładnąć Tobą. Chcę doznać tego niezwykłego uczucia, gdy kobieta tak świadoma swoich zalet i wad, mająca wysokie wymagania, nie idąca na skróty tylko pragnąca tak dużo jak się da dobrowolnie klęka i prosi o to, by dać jej szansę. Że z tak wielu mężczyzn wybrała akurat mnie właśnie z powodu tego, jaki jestem i jaki dla niej będę.

Bywaj zmęczona, smutna, zirytowana. Jesteś tylko człowiekiem, masz prawo do gorszych i słabszych momentów. Rozmawiaj i nie ukrywaj, gdy jest źle, gdy coś nie pasuje, gdy dziś akurat nie dasz rady dać mi tego, czego potrzebuję " 

~ znalezione w sieci ale.....doskonale opisuje i oddaje piękny klimat w relacji D/S 


Słów kilka...

Gdy poznałam Pana Ka od razu pomyślałam, że to jest właśnie On - to TEN prawdziwy mezczyzna. Mój. Takiego zawsze właśnie szukałam. Bo prawdziwy facet ma w sobie takie coś, że jak stoisz naprzeciwko niego, to czujesz, że stoisz naprzeciwko faceta. On nic nie robi. On tylko stoi, oddycha i się patrzy na kobietę. Pan Ka patrzył się tak na mnie wirtualnie, a ja czułam jak rozpadam się na miliony kawałków....

Słów kilka ...

Gdy poznałam Pana Ka od razu pomyślałam, że to jest właśnie On - to TEN prawdziwy mezczyzna. Mój. Takiego zawsze właśnie szukałam. Bo prawdziwy facet ma w sobie takie coś, że jak stoisz naprzeciwko niego, to czujesz, że stoisz naprzeciwko faceta. On nic nie robi. On tylko stoi, oddycha i się patrzy na kobietę. Pan Ka patrzył się tak na mnie wirtualnie, a ja czułam jak rozpadam się na miliony kawałków....

Wymiar relacji BDSM dla Dominującego

W zasadzie ktoś nie znający klimatu mógłby powiedzieć że Dominujacy ma w takiej relacji tylko seks. Bardzo dużo seksu. W zasadzie to tyle seksu ile dusza zapragnie.  Ale patrząc głębiej to pod powierzchnią seksu kryją się też inne przyjemności, których wymiar często jest większy od samej fizyczności. A więc przede wszystkim spokój. Stabilizacja. Dominujący nie musi tłumaczyć się swojej su z własnych decyzji jakie podejmuje, jest swobodny w kwestii decydowania o spotkaniach, o tych co się na nich dzieje, czyli sam wszystko planuje i organizuje.Nie ciąży na nim żadna presja, przymusy, konieczności. Ma pełną kontrolę nad sytuacją, nad tym co się stanie i jak.

Nie musi pytać (a już na pewno nie prosić), nie musi się zastanawiać czy może lub czy powinien. Wie czego oczekiwać od swojej uległej, zna ją, jej granice, potrzeby i jej możliwości. Stabilizacje zapewnia mu świadomość pełnej decyzyjności i wiedza, że uległa nie zrobi nic bez jego zgody. Nawet się nie odezwie jeżeli On tego zapragnie.

Następną przyjemnością jest świadomość dotycząca jego uległej o tym kim ona jest, co jej wolno a czego nie, jakie zachowania są akceptowalne przez niego a jakie nie. Co to znaczy dla mojego Pana jako mojego Właściciela? Brak kobiecych fochów, cichych dni, krzyków, narzekania, marudzenia. Brak bólów głowy i wymówek „nie mam dziś ochoty na seks”. Brzmi trochę jak spełnienie marzeń zwykłych mężczyzn w normalnych związkach – relacja z kobietą która jest zawsze potulna, posłuszna i się słucha. Nie strzela fochów, jest wyrozumiała i nie krzyczy.  A Dominujący mają taką kobietę na swoją własność - choć ich kobieta akurat też krzyczy, tyle że z innych powodów i w innych sytuacjach....

Silnym doznaniem jest możliwość spełnienia się w swojej władczej, dominującej naturze. Czasem samczej naturze z nutką prymitywnego zezwierzęcenia. Często zaspokojenie potrzeby patriarchalnej relacji. Możliwość pełnej kontroli nad kobietą, decydowania o jej zachowaniu, przyjemności, często też codzienności. Wolność w dysponowaniu ciałem kobiety, posiadanie jej na własność jak zabawki. No i oczywiście w  tym wszystkim posmak zadowalania własnego meskiego ego.

Do tego dochodzi pełna decyzyjność w kwestii spędzania czasu, wyjść, spotkań ze znajomymi Pana. Dominujący ma ochotę iść do kina czy kawiarni to każe tylko uległej się ubrać (w trakcie delektując się możliwością wydania jej polecenia w co ma się ubrać i jaką bieliznę założyć. O ile w ogóle ma ją zakładać) i wychodzą. Dominujący nie pyta, nie zastanawia się czy su ma ochotę, albo gdzie ona ma ochotę wyjść. Decyduje a uległa się dostosowuje. Pan chce zostać w domu i obejrzeć film? Proszę bardzo. Może kazać uległej robić to samo lub dać jej czas wolny i obserwować jak go spędzi. Chce się zdrzemnąć? Więc robi to wydając uprzednio polecenia swojej su dotyczące tego co ma robić podczas jego drzemki. Ciekawe ilu zwykłych i normalnych facetów odkryło w sobie nagle dominującą naturę by móc zaznać czegoś tak spełniającego, z ogromem swobody i wolności w każdej dziedzinie a nie może tego uczynić będąc w zamknięciu skostnialego małżenstwa lub klasycznym długoletnim związku z dziećmi w tle. Gdzie nie mają szans na realizację swych marzeń co do klimatu a jedynym wyjściem byłoby znalezienie innej kobiety co z kolei rodzi za sobą rozłam rodziny w tym katolickim kraju.

Bo większość polskich kobiet to katolickie dewotki leżące niemal krzyżem w łóżku, pozwalające facetom na seks raz w tygodniu a dotykając swej pochwy wstydzą się spojrzeć potem sobie w oczy w lustrze.

Dlatego też dla Dominującego ten typ relacji to coś idealnego i czysta wolność, tak jak i dla mnie jako jego uległej.


Nie można oczywiście też zapominać o możliwości realizacji własnych pragnień, potrzeb, fantazji, marzeń, perwersji, wyuzdania. Cokolwiek podpowie wyobraźnia, pożądanie czy podniecenie Dominującemu może on zrealizować ze swoją su. W normalnych związkach często jedno lub oboje ma skrywane i ukrywane przed partnerem potrzeby i fantazje. Boją się o tym opowiedzieć, wstydzą się – i zostaje im tylko marzenie po cichu. A Dominujący? Zero bezwstydności, zero pruderii, ogromne wyuzdanie i wyzwolenie seksualne. Żadnego tabu, żadnych  granic (poza ustalonymi z uległą). Ta wolność i swoboda w tej kwestii jest bardzo wciągająca. No i seks. Jest on ograniczany tylko możliwościami fizycznymi i fizjologicznymi jego i uległej. Dominujący chce wziąć uległą od tyłu, na stojąco? Nie ma problemu. Związać i użyć jej z wypiętym wysoko tyłeczkiem? Proszę bardzo. Przywiązać i brutalnie, mocno wejść w nią trzymając pod kolanami? Wedle życzenia. Głęboki i mokry seks oralny zakończony na jej piersiach? Co tylko zechce. A może anal? Seks w każdej konfiguracji, w dowolnej pozycji, uległa nie będzie nawet narzekać że jest niewygodnie tylko cieszyć się że może służyć swojemu Panu swoim ciałem i przyjemnością jakie ono daje. Nic tylko 
korzystać z życia.....♤

Słów kilka ....

Dominujących można podzielić na dwie kategorie.
Pierwsi pieprzą tak, że więdną uszy.
Drudzy pieprzą tak, że miękną kolana.

Mój Dominujący to TEN drugi😈

Słów kilka...

Z tego co obserwuję wokół siebie to w związkach częściej występuje lekka dominacja kobiety lub partnerstwo.

Powiedzenie swojej dziewczynie, że chciałoby się nad nią w jakiś sposób dominować w zdecydowanej większości przypadków skończy się wyśmianiem i tekstem w stylu „naoglądałeś się za dużo porno/ Greya” a próby (nawet lekkie i stopniowe) narzucania takiej relacji mogą nawet doprowadzić do rozpadu związku. 

W dzisiejszym świecie kobiety chcą równouprawnienia a nawet dominacji nad mężczyznami a uległe są rzadkością.

Także wg. mnie jeśli dziewczyna nie pokazuje, że ma uległą naturą i nie lubi ostrego sexu to jeśli facetowi zależy na niej powinien zadowolić się relacją partnerską, bo zdecydowana większość dziewczyn nie zgodzi się na wprowadzenie elementów BDSM do związku. 

Warto zastanowić się czy bardziej zależy wam facetom na tej dziewczynie czy na realizacji swoich zachcianek czy perwersji.

Słów kilka na temat zazdrości Dominującego ....

Zazdrość..

Czy Pan może być zazdrosny o swoją su? Skoro jej ufa to nie ma ku temu podstaw, prawda? 

Ale jeżeli jednak nie potrafi opanować tego uczucia to czy okazywanie go lub wręcz karanie uległej za nie jest właściwe i godne Pana? Dominujący powinien przecież panować nad sobą, nad swoimi emocjami a tu pojawia się coś, z czym nie daje sobie do końca rady. Tyle, że w przypadku Dominującego jest to o tyle odmienne od typowej zazdrości mężczyzny o kobietę, że tutaj mając władzę nad nią może w dowolnym momencie zmienić sytuację, w której znajduje się su czy też zmodyfikować jej zachowanie, które wywołuje u niego to negatywne uczucie tak. A jako bonus potem ukarać ją za to, że był zazdrosny (co paradoksalnie mogło nie być winą jej zachowania). 

Jest jej Właścicielem, niejako zawłaszczył sobie ją jako kobietę, przez co w stosunku do standardowych mężczyzn ma ogromnie dużo więcej możliwości korygowania tego zachowania, które dla niego jest trudne do zaakceptowania. I jak zawsze przeciwstawny punkt widzenia, czyli Pan celowo ubierający swoją su w sposób wyzywający lub seksowny, by wywoływała zainteresowanie innych mężczyzn a on będzie mógł czuć w tym przypadku zazdrość silnie połączoną z dumą i podnieceniem. Ta zazdrość będzie słodko kojona przez myśl o tym, że on i tylko on może jej dotykać, brać, używać, pieścić. Że tylko przed nim będzie klękać. 

No dobrze, przed nim i przed tymi, których on wskaże. Oczywiście można posunąć się dalej i celowo kazać uległej podniecić obcego mężczyznę, zainteresować go nią by następnie móc kazać jej zrobić coś z nim, przy nim lub jemu........

Z pamiętnika uległej - Elegia o Panu nr 4

Mój związek z Panem nr 4 to właściwie całokształt moich życiowych doświadczeń w klimacie.

W naszą relację  włożyłam wszystko to, czego się dowiedziałam i kiedykolwiek nauczyłam w BDSM.

Ale nie tylko o klimacie ale też to co dowiedziałam się o sobie, jak poznawałam swoje ciało, potrzeby, granice czy fantazje.

W sumie razem byliśmy 5 lat i zostawił w moim sercu i życiu trwały ślad. Tak, kochaliśmy się. Bardzo.
Ale nie od razu Rzym zbudowano....

Przez pierwszy rok gdy się poznaliśmy badaliśmy siebie i w sumie wyszło dziwnie. Bo gdy na początku chcieliśmy oboje to potem mi bardziej zależało a on się albo wycofywał albo wracał. Czułam się jakby grał na dwa fronty, co po kilku latach wyszło, że faktycznie tak było, choć on to nazywał wahaniem się.

Pamiętam że byłam mocno poirytowana tym faktem tzn tą falą a także tym, że znowu będę musiała kogoś szukać. Do pioruna, nie można przecież żyć ciągle szukając Pana bo życie przemyka a zabawy jak nie ma tak nie ma. Skończyło się to w efekcie tak, że nie pozwoliłam więcej na te jego gierki i gdybanie i sobie poszłam w siną dal. Nie to nie, nie chcesz to się powieś - pomyślałam.

Znów zaczęłam szukać i pamiętam że byłam wówczas bardzo zła. Do tego stopnia, że złapałam się w sidła faceta, który miał zakusy na małżeństwo ze mną. Tak - moja głupota do potęgi n-tej.
Wysłuchał moich oczekiwań, były rozmowy i dyskusje i ustalenia że wszystko to czego pragnę będzie w naszej relacji.

Uwierzyłam , był ślub co zakończyło się totalną katastrofą bo zostałam przez niego oszukana i to co dostałam to było za mało. Poza tym był ciągle zazdrosny, nie nadawał się na związek otwarty, na swing, na cucold. Poświęcał się co w efekcie niszczyło nas oboje.
Uwierzcie że to wcale nie jest fajne gdy się bawicie a kolejnego dnia on Ci robi awanturę że tamtemu obciągałam tak a jemu inaczej, albo gdy posuwał mnie inny to krzyczałam a przy nim krzyczę rzadziej. Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia że robię mu przykrość przez swój egoizm. Z drugiej strony to moja natura I nie powinno mi być przykro. Byly też inne powody rozpadu małżeństwa ale o nich nie napisze.

W efekcie od 2007 roku do 2011 przeszłam ślub, awantury, rozwód, chorobę i śmierć matki oraz wyjechałam do Afryki na 4 lata. Miały być 4 lata ale było krócej bo wybuchła rewolucja arabska i w efekcie do kraju wracałam rządowym samolotem a na lotnisko jechałam wozem pancernym pod obstrzałem.
Trochę sporo przeżyć jak na zwykłą kobietę, prawda ?

Już w Afryce kontaktował się ze mną Pan nr 4 bo miał jakieś chody w ambasadzie. Podczas tej całej ówczesnej wojny domowej wogóle nie było internetu i nie działały żadne telefony oprócz właśnie ambasad. Będąc w Polskiej placówce zadzwoniłam do rodziny mówiąc że żyję ale potrzebuje pieniędzy najlepiej w gotówce bo banki były pozamykane a bankomaty były poniszczone w całym mieście ( część była podpalona a część rozkradziona). Mój dom gdzie mieszkałam został zniszczony i podpalony a rzeczy rozkradzione. Miałam tylko to co na sobie, plecak z kilkoma ubraniami, i torbę i nic więcej. 
Paszport i  inne moje rzeczy spaliły się w tamtym mieszkaniu.
Byłam więc bez pieniędzy, bez rzeczy i bez paszportu. Głodna i zmeczona. Sytuacja patowa. Mój tata słysząc te wszystkie opowieści a także oglądając tv skontaktował się z kilkoma osobami w kraju zastanawiając się jak mi pomóc.
Ponieważ pamiętałam że Pan nr 4 robił jakieś interesy w kraju w którym byłam to zadzwoniłam z tej ambasady także do Niego.

Poruszył niebo i ziemię, przyznaje.
Od pieniędzy po mój paszport oraz bym miała gdzie spać. Bym nie była głodna. Bym była w końcu bezpieczna i mogła się wyspać.
Dostałam laptopa przez kamerę którego zdalnie mnie pilnował gdy spałam. To było ujmujące. W sumie wtedy wogóle chyba nie spał lub spał bardzo mało I tak kilka dni. Bo niezależnie kiedy się zwróciłam On był na nogach.

Także to On dopilnował mojego wylotu z tego kraju i to On odebrał mnie na lotnisku.  Zabrał mnie do swojego domu. Spałam z przerwami kilka dni.
I wtedy......wtedy zaczęliśmy rozmawiać o powrocie do siebie.

Myślę że przez to wydarzenie tzn ściąganie mnie do kraju i jak dużo zrobił dało Mu odpowiedź, której wcześniej nie mógł znaleźć.
Mi zaś z kolei dało pewność co do tego, że to może się udać bo ja dalej bardzo chce z Nim być i być pod Jego opieką. Wiedziałam już, że mogę na niego liczyć.

Niestety był jeden mankament tej historii a mianowicie inny facet w trakcie czyli mój były mąż. Karał mnie blisko rok za to, że oddawałam się innemu a teraz chciałam  wrócić do Niego. Siebie też przez to karał bo gdyby wówczas nie rozglądał się na boki mogłam być Jego. No ale czasu się nie cofnie.

Przeżyliśmy ze sobą sporo rzeczy i różnych sytuacji. Byliśmy dla siebie wsparciem, pomagaliśmy sobie. Był zawsze dla mnie bardzo czuły, dobry ale też twardy, okrutny i bezlitosny. Była między nami chemia. Kochaliśmy się.
Aż do momentu niewolnicy w ciąży.
Pisałam już o tym tu na blogu.

Generalnie przeszliśmy ten trudny temat ale mimo wszystko po wszystkim coś się zmieniło i to już nie było to.To wydarzenie mnie zmieniło w jakiś sposób i bardzo to wszystko przeżyłam. 

Zdałam sobie sprawę że tak na prawdę ja zawsze będę na chwilę bo za rok może znowu być jakaś suka w ciąży i to się nigdy nie skończy. Zaczęłam się męczyć. Sesje nie sprawiały mi radości.Nie miałam nawet orgazmów. Nie chciałam zadawalać innych jego niewolnic ani żadnej nie dopuszczałam do siebie. 

W trakcie sesji wyłączyłam się, odpływałam myślami. Im bardziej perwersyjne były sesje stricte pode mnie tym bardziej ja się wycofywałam. 
Po sesji zamiast o niej rozmawiać i by było miło to ja płakałam.
Rozumiałam to w ten sposób że to wszystko jest bez sensu. Że wszystko jest chwilowe i nie mam na nic wpływu ani kontroli. Że bez sensu jest się starać bo to końcowo nic nie znaczy. 

Pan bał się że ja odejdę- tak przypuszczam choć nigdy mi tego nie powiedział. Nasze posiłki były w totalnej w ciszy, wypełnione morzem niewypowiedzianych słów.
Więcej bywałam w pracy, powrót do domu kojarzył mi się z tym co było. Że to nie jest mój dom i nigdy nie będzie, że do tego domu sprowadził obcą kobietę znikąd a przez to tak na prawdę mógł każdego wprowadzić. Nie czułam się dobrze i komfortowo. 

Zaczął mnie dużo bardziej pilnować i kontrolować, nie miałam żadnej swej prywatnej przestrzeni.
Tłumaczył to dominacją i oddaniem się Mu ale mi na tym wtedy przestało już zależeć. Nie mogliśmy się dogadać.
On mnie ścigał a ja przed nim uciekałam. Z biegiem czasu myślę, że gdyby mi dał trochę wolności, oddechu i więcej zwyklej czułości w waniliowym klimacie to by miało może i szanse powodzenia.

Końcowo wyjechał z kraju, do Azji, gdzie przeniósł swoje życie i interesy.

Zawsze gdy czuje zapach cygara to się uśmiecham. Lub gdy widzę mężczyznę w czarnym płaszczu to się zamyślam, przypominając sobie jak chowałam zimne dłonie w jego kieszenie. Zawsze miał w nich jakieś kamyki albo kasztany albo cukierki karmelowe. Pachniał sobą i dymem z papierosów.

W lutym bieżącego roku spotkałam się z Nim w kraju by zamknąć ten rozdział- zaczynałam nowy rozdział życia z Panem nr 5 i to bylo konieczne. Przyjechał do mnie do Polski i byliśmy razem na mieście.

Melancholijnie dziś naszedł mnie ten temat gdyż Pan nr 4 ma dzisiaj urodziny.

Gdziekolwiek jest mam szczerą nadzieję, że jest szczęśliwy i że dziś będzie miał dobry dzień. 

Tego Mu życzę z całego serca❤️

Fantazjując z Panem Ka

Więc wyobraziłam sobie Ciebie właśnie wchodzącego do pokoju gdzie  chcącego przebrać się ale spoconego i w tym właśnie szarym T-shircie.  Ws...