Za tresurą uległych kryje się właściwie wiele różnych filozofii, a nawet można powiedzieć że nie chodzi o filozofię a o podejście.
Przede wszystkim mówiąc o szkoleniu, trzeba zadać pytanie co do motywów i celów obydwojga zaangażowanych osób. Czego uległa oczekuje od takiego doświadczenia jakim jest tresura. Oraz czego Dominujący chce od takiego doświadczenia. Odpowiedzi na te pytania to spora część sukcesu całego "przedsięwzięcia".
Przez wiele lat byłam świadkiem bardzo niewielu formalnych szkoleń dla uległych/niewolników. Zamiast tego widziałam jak uległe uczą się po kawałku posłuszeństwa i uległości a potem tak w każdym kolejnym związku. Właściwie w żadnej z tych znanych mi relacji nie było jako takiego etapu rozpoczęcia i zakończenia tresury. Nie było żadnego planu tresury ani określonych celów, wszystko było puszczone na żywioł. Bałagan myśli i pragnień.Dosłownie.
Całe życie dążyłam do relacji, w których szkolenie czy tresury będą faktem dokonanym a nie palcem na wodzie pisane. Nie interesowały mnie nigdy gry i zabawy ani pseudo dominujący, którzy wogóle nie znali ani nie rozumieli klimatu. Zawsze unikałam takich masterów (specjalnie z małej litery) gdyż uważałam że jedyne co oni czynią to uprawiają sex dla sportu. Byli tacy, co uważali, że jak taki jeden potarga mi włosy lub wleje mi w tyłek to będę grzeczną sunią i odbędę tresurę. Nie o to chodzi! Prawdziwy klimat z prawdziwym Dominującym nie wymaga żadnej przemocy ani brutalności-chodzi o uległość i posłuszenstwo uległej. Ona musi chcieć-tak musi - musi chcieć i pragnąć ulegać temu Dominującemu. Tego nie można się nauczyć z żadnej książki, to trzeba czuć w duszy. Jeśli nie ma chemii między dwojgiem ludzi to nie będzie ani pragnień ani chęci. Nic nie będzie. Zwyczajnie szkoda czasu.
Faktycznie w niektórych sytuacjach może się to może i udać, ale w większości przypadków nie prowadzi to do zdrowych, trwałych związków - choć z drugiej strony także niewiele związków trwa wogóle długo, nawet w świecie wanilii.
"Trening seryjny" jest trudny dla uległej. Uległa próbuje nauczyć się jak zadowolić Dominującego, ale próba nauczenia się by zadowolić kogoś, kto jest którymś już z kolei Dominującym i za każdym razem używa bardzo odmiennego stylu lub podejścia, lub nawet skupia się na różnych aspektach BDSM, jest jeszcze trudniejsza. Istnieje tak dużo podejść, tyle pomysłów ilu jest samych Dominujących. Tylko, że w efekcie - z ich nadmiaru i różnorodności w podejściu - w pewnym momencie uległa może poczuć się zagubiona, będzie się czuć winna, że nie jest w stanie zadowolić swego Pana. Powoli będzie tracić wewnętrzną pewność siebie lub będzie mieć wyrzuty sumienia. Tylko od Dominującego zależy czy zauważy ten newralgiczny moment widząc jej starania i rozterki. Wszystko zależy od jego praktyki, doświadczenia i relacji jaka łączy tych dwojga.
Gdy jest to związek w klimacie - to powinien znać problem gdy obydwoje spotykają się tylko na sesje to szanse są raczej nikłe.
O tym mało się mówi. W jakiś sposób często uważa się, że uległa działa jak automat i po prostu albo jest posłuszna albo nie (tak - niestety w Polsce jesteśmy mało tolerancyjni dla siebie).
Generalnie jednak kompleksowy zakres szkolenia może wbrew pozorom zapewnić solidne podstawy. Dzięki takiemu szkoleniu i samodzielnej eksploracji uległa pozna samą siebie w świecie BDSM, a także będzie znała wiele podstawowych umiejętności oczekiwanych od niej samej.
Ważne dla wielu Dominujących jest by uległa była sapioseksualna oraz demiseksualna. By najpierw chciała poznać Pana jako mezczyzne i człowieka a dopiero potem jako Pana. Chodzi o to by zbudować wspólny świat i dać mu podwaliny na przyjaźni, głębokim zaufaniu, bliskości, intymności, zrozumieniu i empatii a nie tylko na seksie i praktykach bdsm. Dzięki temu klimat będzie miał głęboki i intymny posmak bez tak często spotykanego spłycenia go .
Uległa powinna być kobieca, spokojna, czuła, wrażliwa i delikatna. Jednocześnie winna posiadać w sobie tak pociągającą Pana zmysłowość, wyuzdanie i lubieżność pięknie współgrające z jej uległą naturą.
Pragnąc zaangażowania emocjonalnego i z czasem również uczuciowego powinna ufać Panu całkowicie ale i oczekiwać od Niego tego samego. Powinna znać swoje granice, mieć swoje wymagania, oczekiwania. Nie powinna zgadzać się na kompromisy i rezygnację z pragnień, kwestii czy zasad, których przestrzega. Podczas tresury Pan porówna jego oczekiwania, pragnienia i potrzeby z jej możliwościami i czy ona da radę im sprostać.
Dobry Pan, musi przede wszystkim poznać swoją uległą. Jaka jest, czego pragnie, o czym fantazjuje. Nawet jeśli uległa mówi o swoich granicach, to on ma obowiązek to zweryfikować. To jest odpowiedzialność. Dobry Pan, nawet gdy oddali kiedyś swoją niewolnicę, to na zawsze pozostanie u niej w dobrej pamięci.
Dobry program tresury skupia się na eksploracji jaźni, pragnień i fantazji osoby szkolonej w tym przekraczaniu jej granic.
Czasem wynikają wspaniałe dopasowania, ale większość zarówno dominujących, jak i uległych szuka dość długo zanim znajdzie tego jednego właściwego partnera, który pasuje do ich obrazu relacji BDSM. Może właśnie dlatego Pan Ka ma nr 5 a nie 45 gdyż nigdy nie zadawalałam się pseudo-masterami tylko szukałam poważnych relacji - choć to też z różnymi skutkiem ale o tym będzie oddzielny post.
Tresura jest wykorzystywana jako sposób, aby dowiedzieć się więcej o sobie i o tym, co nas interesuje w ramach treningu BDSM. Jest to bezpieczny i zdrowy sposób na odkrywanie swych pragnień I realizację fantazji.
Bądźmy świadomi że niewiele osób ma dar i wizję dobrej tresury, także wielu nie skupia się na intensywnym szkoleniu. Jeszcze mniej jest gotowych trenować bez związku i kłaść nacisk nie na uległych ale na siebie czyli Dominujących.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz