Poszłam wczoraj na wieczorny spacerek wokół okolicy. Obok jest otwarty teren - park.
Weszłam w sitowie i krzaki. Uklękłam na mokrej od rosy ziemi, ściągnęłam spodnie po czym ułożyłam się na plecach pośród wysokich knieji.
Podniosłam bluzkę, wyjmując nagie piersi z biustonosza. Lekki wiaterek miło smyrał piersi a sutki mi też od razu stwardniały.
Rozłożyłam nogi i zaczęłam się dotykać. Pierw powoli łechtaczkę a potem samogwałt palcami. Weszły od razu 3. Chlupało mi wszystko w środku.
Wyciągnęłam mokre palce a śluz ciągnął się oblepiając mi brodę gdy je oblizywałam. Było mi obojętne czy ktoś mnie widzi czy podgląda. Czułam się wolna, naga i dziewiczo mokra. Jęcząc coraz głośniej doszłam do kresu. Orgazm wstrząsał moją cipką i czułam jak dziurka mocno pulsuje. Jak mokry mam rowek między pośladkami i jestem zupełnie jak ten ślimak, który też za sobą zostawia srebrny ślad śluzu, gdy podąża chodnikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz